Operacje plastyczne, dzięki którym pacjentki, nieco rzadziej pacjenci, upodabniają się do celebrytów, cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem. Dlaczego ludzie w ogóle chcą się im poddawać i z jakiego powodu osiągnięcie wymarzonych efektów często nie jest w ogóle możliwe? O to zapytaliśmy polskich ekspertów.

 

Za nami już boom na operacje plastyczne pośladków inspirowane urodą Kim Kardashian, cykle artykułów poświęcone kobietom, które zapragnęły wyglądać jak lalka Barbie, a także doniesienia o młodych dziewczynkach, których idolką jest Angelina Jolie. To przykłady pierwsze z brzegu, bo przecież grzechem byłoby nie wspomnieć o tym, że do 2013 roku hitem chirurgii był nos Jennifer Aniston, później w katalogach jako wzorcowy pojawił się z kolei nos księżnej Kate. Kobiet ryzykujących własnym zdrowiem nie brakuje. Pacjentki wydają na operacje majątek, ale nie wszystkie wiedzą, że ich marzenia mogą przynieść opłakane skutki.



Chcę wyglądać jak...

Czy tego chcemy, czy nie, zainteresowanie tego typu operacjami widać także w Polsce i to nawet niekoniecznie w stołecznych klinikach. Przyznaje to jeden z naszych ekspertów, dr Andrzej Krajewski z Kliniki Chirurgii Plastycznej i Medycyny Estetycznej w Kołobrzegu. Zadaniem lekarzy jest oczywiście wysłuchać swoich pacjentek i jeśli to jest możliwe, pomóc im. Drobne korekty często są w końcu jak najbardziej możliwe. Najwięcej, jak wynika z doświadczeń naszego rozmówcy, zależy od tego, jak bardzo trzeba by zaingerować w naturalne uwarunkowania kobiety.

Komentarz eksperta

dr Andrzej Krajewski
dr Andrzej Krajewski
W mojej specjalizacji spotykam się z wieloma kobietami, które chciałyby upodobnić się w jakimś stopniu do gwiazd i celebrytek – niekiedy chcą poprawić całą twarz, usta, czasem piersi czy pośladki. Oczywiście to, czy i w jakim zakresie jest możliwa taka przemiana, zależy od wielu czynników, przede wszystkim od fizjologii i budowy w zakresie części ciała, którą pacjentka chciałaby wymodelować. Należy mieć świadomość, że jest wiele uwarunkowań, które pozwalają albo też nie osiągnąć zamierzony efekt. Jeśli parametry budowy pacjentki są zbliżone do jej wymarzonego ideału, to prawdopodobieństwo osiągnięcia wymarzonego efektu upodobnienia się do wskazanej gwiazdy jest znacznie większe.

 

Przeszkody stające na drodze do osiągnięcia upragnionego celu to oczywiście nie powód, by krzywym okiem patrzeć na wszystkich, którzy pragną w swoim wyglądzie co nieco poprawić. W rzeczywistości wiele zabiegów przeprowadzanych jest ze wskazań medycznych. Jak przekonuje dr Ewa Rybicka z kliniki Estetica Nova, głównymi odbiorcami dynamicznie rozwijającej się chirurgii plastycznej oraz medycyny estetycznej są pacjenci pragnący poprawić swój komfort życia. Dzięki nowym metodom leczenia są oni w stanie zlikwidować skutki urazów i wad wrodzonych oraz skorygować najróżniejsze niedoskonałości twarzy i ciała.

Komentarz eksperta

dr Ewa Rybicka
dr Ewa Rybicka
Jeżeli pacjent jest dojrzanym emocjonalnie człowiekiem, zabiegi służą mu w dobrym tego słowa znaczeniu, zmniejszając widoczność lub likwidując defekty powodujące kompleksy, symulując starzejącą się skórę twarzy i ciała. Owocem takich zabiegów jest człowiek szczęśliwy, pięknie wyglądający. Niestety, niektórym zdarza się przekraczać pewną granicę i zabieg, który powinien pomóc, wręcz przeciwnie, szkodzi. Zdaje sobie z tego sprawę każdy doświadczony lekarz, który stara się poznać nie tylko bolączki potencjalnego pacjenta, ale i jego motywacje. Te ostatnie, jak wiadomo, wymagają czasami interwencji.


Słowo klucz: samoakceptacja

Dr Ewa Rybicka przyznaje, że do gabinetów trafiają czasem pacjenci chcący upodobnić się do znanych celebrytów lub postaci. Zwykle są to jednak osoby, którym zależy na zmianie kształtu konkretnego obszaru twarzy, np. ust lub policzków na takie, jakie ma ich ulubiona aktorka. Na przeszkodzie mogą stanąć warunki anatomiczne pacjenta, jak chociażby wąskie usta czy mała twarz, które nie pozwalają na przeprowadzenie takiej korekty. Prawdziwym problemem, choć na szczęście taka sytuacja zdarza się rzadziej, są jednak pacjenci, którzy pragną całkowicie upodobnić się do swojego idola.

- Trzeba sobie powiedzieć jasno: są to pacjenci, którzy nie akceptują samych siebie i raczej potrzebują pomocy psychologa, wewnętrznej przemiany niż zabiegów mogących prowadzić nie tylko do złych efektów estetycznych, ale także do jeszcze większych problemów psychicznych pacjenta. Zwykle efekty są opłakane – patrz popularna ostatnio "polska Barbie", a nawet tragiczne, jak dziewczyna, która wytatuowała gałki oczne i traci wzrok – przytacza głośne przykłady dr Ewa Rybicka. Podobne sytuacje zdarzają się na całym globie, ale nawet najszerzej omawiane przypadki nie wpływają na bardziej zdeterminowanych pacjentów.

Wydawałoby się, że kiedy świat dowie się o nieudanych operacjach plastycznych, moda na upodabnianie się do gwiazd przycichnie. Nic bardziej mylnego. W ubiegłym roku w amerykańskich klinikach chirurgii plastycznej kobiety zaczęły pytać o operacje, dzięki którym przypominałyby Melanię Trump. Jak wyjawiła dr Franklin Rose z Houston, jedna z pacjentek, która wygrała wcześniej z chorobą nowotworową, wierzyła, że dzięki operacjom poczuje się jak pierwsza dama. Melanię utożsamiała z władzą i siłą, dlatego była przekonana, że po zabiegach stanie się lepszą wersją samej siebie.

W planach pojawiły się m.in. takie procedury, jak plastyka nosa i brzucha, liposukcja oraz brazylijski lifting pośladków. To tylko jeden z wielu dowodów na to, że wspomniane upodabnianie się do gwiazd, jakiemu kobiety poddają się w klinikach chirurgii plastycznej, jest niekończącą się historią. Ostatnio zwraca się zresztą uwagę na fakt, że coraz większy nacisk na upodabnianie się do gwiazd zauważa się szczególnie wśród młodych kobiet, nieco rzadziej mężczyzn. Dlaczego młodzi ludzie są skłonni poddawać się ryzykownym operacjom? Wygląda na to, że problem tkwi w tym, w kim szukają oni autorytetów.

- W dzisiejszych czasach autorytetami dla wielu ludzi stali się celebryci z pierwszych stron gazet lub Instagrama. Na wyselekcjonowanych zdjęciach, prezentujących piękny wygląd, ich życie wygląda na proste i wręcz idealne. Nie widząc codziennych zmagań, trosk czy gorszych momentów, wydaje nam się, że też moglibyśmy tak żyć, gdybyśmy tylko mieli ich wygląd. Skoro oni osiągnęli "sukces", to ja - mając twarz kogoś znanego - zyskam na wartości. Zwyczajnie lubimy wzorować się na ludziach, których podziwiamy lub którym zazdrościmy. Natomiast trendy popularności wyznaczają media, które wmawiają nam, kto jest ikoną stylu czy piękna i na kim "powinniśmy" się wzorować - aby osiągnąć wymarzone życie – wyjaśnia Diana Nowek, ekspert mowy ciała i mikroekspresji, właścicielka Instytutu Komunikacji Niewerbalnej.

Przyczyn popytu na operacje i zabiegi upodabniające do gwiazd można dopatrywać się więc m.in. w chęci osiągnięcia sukcesów, tych prywatnych i zawodowych, a także w braku samoakceptacji. Faktem jest, że w obu przypadkach można znaleźć inne, zdecydowanie bardziej bezpieczne, skuteczniejsze oraz wręcz łatwiejsze rozwiązania. Podsunięcie ich pacjentom często jednak nie skutkuje. Ktoś, kto nie otrzyma w porę pomocy i jest nadzwyczaj zdeterminowany, dopnie swego, niestety ze szkodą dla swojego zdrowia i fizycznego, i możliwe, że też psychicznego.