Lockdown zredukował zainteresowanie medycyną i chirurgią estetyczną? Nic bardziej mylnego! W klinikach odnotowano nowe zjawiska społeczne tzw. lockdown face i co za tym idzie ogromny zoom boom – pacjenci oglądający się w komputerowej kamerce zapragnęli poprawić wygląd twarzy.

 

Choć lockdown dotknął także gabinety kosmetyczne i kliniki medycyny estetycznej czy chirurgii plastycznej, same zabiegi na twarz wykonuje się częściej niż ktokolwiek przypuszcza. Stan epidemii, owszem, wpłynął na branżę, ale pacjenci znaleźli powód, by modelowanie owalu twarzy znalazło się w trendzie wzrostowym. Jaki? To lockdown face – prawdopodobnie najgłośniej omawiany aktualnie trend w klinikach estetycznych.

 

Lockdown face – co to właściwie znaczy?

Brzmi jak ponury żart, jednak określenie lockdown face znalazło swoje wytłumaczenie w świecie medycyny estetycznej. To jedno ze zjawisk wywołanych przez pandemię, a mające swoje źródło w pracy zdalnej. Konieczność przestawienia się na tryb home office i łączenia się z szefem, współpracownikami czy klientami przy pomocy kamer sprawiła, że wielu pacjentów baczniej zaczęło przyglądać się swojej twarzy. Co za tym idzie, w szybkim tempie przybyło osób, które dopiero zauważyło u siebie kurze łapki koło oczu, bruzdy na czole, krzywy nos, worki pod oczami, nierówny koloryt skóry, opadnięte kąciki ust czy podwójny podbródek.

Lockdown face to poniekąd też efekt pracy w domowym biurze. Długie godziny spędzane przed ekranem komputera naraża choćby na ekspozycję na niebieskie światło HEV, które wnika do skóry właściwej i niszczy kolagen oraz elastynę odpowiedzialne za jędrność skóry. Ponadto przyczynia się ono do powstawania wolnych rodników i – co za tym idzie – stanów zapalnych, które prowadzą nie tylko do szybszego starzenia się skóry, ale i problemów z jej kolorytem. Szkodliwe jest też samo pochylanie się nad ekranem laptopa, które grozi zjawiskiem tech-neck (z ang. szyja technologiczna).


O problemie tech-neck mówiło się dotąd w odniesieniu do młodych ludzi, godzinami wpatrujących się w ekrany smartfonów. Niestety, charakterystyczna pozycja ciała, prowadząca do pojawiania się zmarszczek poprzecznych szyi i podwójnego podbródka, w dobie tzw. home office dotknęła – z wszystkimi tego efektami – także ludzi pracujących przy komputerze. Do „oznak” lockdown face wystarczy dodać pogłębiające się kurze łapki spowodowane częstszym mrużeniem oczu czy worki pod oczami będące efektem zmęczenia, aby wyobrazić sobie, jak szerokie jest to zjawisko.

 

Zoom boom w klinikach estetycznych

Na efekty nie trzeba było długo czekać. Mimo że spodziewano się spadku zainteresowania zabiegami estetycznymi, do lekarzy ustawiły się długie kolejki. Wprawdzie nie ma oficjalnych danych z Polski, ale przypuszcza się, że nad Wisłą zapanował podobny zoom boom jak w USA, Francji, Niemczech czy we Włoszech. Zoom boom, którego nazwa pochodzi oczywiście od nazwy komunikatora internetowego Zoom i wprost odwołuje się do wpływu kamerek internetowych na trend, przełożył się na ogromne zainteresowanie np. modelowaniem owalu twarzy.

Podczas wideokonferencji – widząc twarze współpracowników i swoją – trudno uniknąć porównań. Nagle można zauważyć u siebie mocno zaznaczony drugi podbródek, asymetryczny nos czy zmarszczki na czole. Efekt? Ot, choćby kolejki na zabiegi z botoksu, boom na lifting podbródka i powiek czy ogromny wzrost zainteresowania plastyką nosa, która w ubiegłym roku w USA popularnością przebiła nawet operacje plastyczne piersi. Pacjentki chętnie decydują się też na modelowanie ust, które początkowo – tuż po iniekcji wypełniacza – można przecież ukryć pod maską.


Poddanie się zabiegom jest tym łatwiejsze, że pracując z domu i unikając kontaktów społecznych, znacznie łatwiej przejść przez okres rekonwalescencji. Jeszcze inną kwestią są zaoszczędzone środki – pieniądze, które w normalnych czasach wydałoby się np. na wakacje, obecnie łatwiej spożytkować właśnie w klinice estetycznej.


Trend zoom boom pokazuje, że z jednej strony trudno zaakceptować nam upływ czasu i często zdarza nam się wyolbrzymiać pewne mankamenty urody, z drugiej – udowadnia, że pozycji medycyny estetycznej i chirurgii plastycznej w naszym życiu nie zachwiała nawet pandemia.