Niegdyś jeden z najpopularniejszych zabiegów wykonywanych w gabinetach kosmetycznych i medycyny estetycznej odchodzi do lamusa. Choć pozwoliła ona przenieść eksfoliację na wyższy poziom, według Amerykańskiego Towarzystwa Chirurgów Plastycznych mikrodermabrazja jest coraz mniej popularna. Dlaczego?

 

Mikrodermabrazji nie trzeba już chyba nikomu przedstawiać. Swojego czasu pisało i mówiło się o niej dosłownie wszędzie. Wysoka skuteczność sprawiła, że mechaniczne ścieranie zewnętrznych warstw naskórka, najczęściej za pomocą głowicy z mikrokryształkami diamentu, cieszyło się opinią jednej z najlepszych metod przywracania skórze blasku. Mikrodermabrazja wygładza skórę i poprawia jej koloryt. Niestety, chociaż pomaga ona pozbyć się zaskórników i zredukować rozszerzone pory skóry, nie zaleca się jej np. osobom z trądzikiem. To jeden z powodów, dla których zainteresowanie wspomnianą metodą terapii zaczęło maleć.

Według raportu ASPS w 2017 roku popularność mikrodermabrazji w porównaniu do roku ubiegłego spadła o 4%. Spadek może nie robi wrażenia, ale też nie pozostawia złudzeń. Samo usuwanie martwych komórek naskórka, nawet jeśli skutkuje ono rozświetleniem cery, to dziś za mało. Nikogo nie przekonuje też, że stosowane po nim kosmetyki są bardziej skuteczne (nie muszą one bowiem przenikać przez warstwę martwych komórek skóry). Nie, kiedy pacjentki lekarzy medycyny estetycznej oraz klientki kosmetologów mają wiele innych, mniej inwazyjnych możliwości.

Dlaczego zatem mikrodermabrazja znalazła się na równi pochyłej? Otóż w dobie tak wielu innowacji w świecie medycyny anti-aging kobiety oczekują długotrwałych efektów. Mikrodermabrazja ich nie zapewnia. Do głosu dochodzą również lepsze metody eksfoliacji naskórka, np. peelingi chemiczne, których popularność w 2017 roku wzrosła względem poprzedniego o 1%. Jako kolejnego konkurenta podaje się też zabiegi laserowe, a także HydraFacial, czyli mikrodermabrazję wodną, która daje większą kontrolę nad mocą głowicy oraz wykorzystywanymi składnikami.

HydraFacial, w przeciwieństwie do mikrodermabrazji tradycyjnej, nie powoduje podrażnień i uczucia dyskomfortu. Zabieg nie tylko złuszcza zrogowaciały naskórek, ale i redukuje zmarszczki oraz, dzięki zastosowaniu odpowiednio dobranych składników (w tym przeciwutleniaczy oraz substancji przeciwzapalnych) odżywia skórę, a ponadto poprawia poziom jej nawilżenia. Mechaniczne usunięcie zrogowaciałego naskórka w tym przypadku poprzedzone jest zastosowaniem serum Activ-4, które zmiękcza wszystkie zanieczyszczenia oraz sebum.

Malejąca popularność zdawałoby się kultowej metody odświeżania skóry nie oznacza jednak, by urządzenia do domowej mikrodermabrazji – chociaż nie są tak efektowne jak profesjonalne zabiegi – odstawić w kąt. Nim po nie sięgniesz, skonsultuj to natomiast z dermatologiem lub kosmetologiem. Musisz bowiem wiedzieć, jak go używać i czy odpowiednio (czyt. zgodnie z tym, czego wymaga twój typ skóry) go wykorzystujesz. Niewykluczone, że ekspert zaproponuje coś innego, nie tylko skuteczniejszego, ale przede wszystkim bezpieczniejszego.