Wspólne życie, wspólna praca – tak wygląda codzienność właścicieli Centrum Medycyny Nowoczesnej Triclinium - dr. Marka Wasiluka, lekarza medycyny estetycznej oraz dr Kamili Wasiluk, ortodontki. Z doktor Kamilą i doktorem Markiem spotkałam się w Triclinium, aby porozmawiać o biznesie, medycynie estetycznej i stomatologii.

 

Estera Gabczenko: Podobno z rodziną wygląda się dobrze tylko na zdjęciu, a jak to jest w biznesie? Jesteście państwo przykładem małżeństwa, które wspólnie tworzy klinikę.

Dr Kamila Wasiluk: Jesteśmy osobami, które są w stanie iść na kompromis, wymieniając poglądy, i zawodowo, i w życiu, słuchamy się nawzajem i wybieramy lepsze, optymalne rozwiązania.

Dr Marek Wasiluk: Interakcja jest taka, żeby nam było lepiej wspólnie. Wiadomo, że każdy jest w czymś lepszy, w czymś gorszy i każdy stara się tego drugiego słuchać, ale z drugiej strony też każdy czasem ma genialny pomysł na coś, w czym specjalizuje się druga połówka. Ja działam bardziej strategicznie, Kamila odnajduje się w pracy z zespołem. I tak lubimy ze sobą przebywać, więc nieważne, czy przebywamy ze sobą 10 czy 24 godziny dziennie, nam to pasuje, a zarazem motywuje i inspiruje.

Oboje jesteście Państwo lekarzami. Jak udaje się pogodzić pracę z pacjentami z zarządzaniem kliniką?

MW: To jest kwestia dobrej organizacji, robimy to, co lubimy, to jest najważniejsze. Jak się nie robi czegoś, bo musimy, tylko dlatego, że chcemy, to wszystko idzie sprawnie i łatwiej. To jest główny klucz do sukcesu.

KW: Jesteśmy osobami, które lubią ludzi, dlatego staramy się tak rozmawiać z naszymi pracownikami i mieć taki stosunek do nich, aby dobrze czuli się w pracy i dobrze wykonywali swoją pracę.

Jednak tu spotykają się dwie różne dziedziny – u pana doktora pasja do medycyny estetycznej, u pani do ortodoncji. Potrafią państwo dzielić się tą pasją?

KW: Bardzo często wymieniamy się pomysłami, rozmawiamy o tym, co można zrobić na poziomie ortodoncji, co na poziomie medycyny estetycznej. Te dziedziny się łączą, zabiegi medycyny estetycznej mogą wspomóc działanie ortodontyczne. Są to inne, ale jednocześnie pokrewne tematy.

W klinice Triclinium łączą państwo ortodoncję, stomatologię i medycynę estetyczną. Jak udaje się to pod kątem biznesowym?

MW: To się będzie łączyć coraz bardziej, chociaż warto zauważyć, że wstrzyknięcie botoksu czy kwasu hialuronowego to jeszcze nie jest cała medycyna estetyczna. My łączymy leczenie ortodontyczne z medycyną estetyczną, ponieważ staramy się najlepiej robić to, co potrafimy. Czasami to naturalnie wychodzi, że pacjentka Kamili trafia do mnie lub na odwrót.

Pana doktora zamiłowanie do urządzeń medycznych jest znane, sam pan też podkreśla na swoim blogu, że zna je od „bebechów”. Jak się wybiera takie urządzenia, nie kierując się wyłącznie działaniami marketingowymi?

MW: Najpierw patrzę na fizykę, czyli jak dane urządzenie ma działać od strony technicznej, a następnie na biofizykę, czyli jak to ma działać na organizm.. Trzeba zrozumieć, co dane urządzenie ma w teorii robić z ciałem, później jest kwestia praktyki, czyli jak te podstawy teoretyczne trzeba przełożyć na życie prawdziwe, prawdziwego pacjenta, gdzie jego problem może wynikać z różnych przyczyn. Ważna jest też wiarygodność producenta, bo to, że firma podaje jakieś parametry, nie zawsze oznacza, że nie trzeba się dopytywać o szczegóły i przeprowadzać wnikliwej analizy. Przez zakupem i testami nie widzimy, jakie dane urządzenie działa w praktyce. Wiadomo też, że im bardziej coś jest medialnego, tym zazwyczaj większa jest dysproporcja między realnymi możliwościami, ceną i tym, co się mówi. To stanowi problem, ponieważ urządzenia to wyroby medyczne, czyli w większości sprzęt, który nie musi mieć żadnych badań co do skuteczności. Główne badania przeprowadza się pod kątem tego, że on nie zaszkodzi.

Spójrzmy na to z punktu widzenia pacjenta, osoby zainteresowanej zabiegami, do której docierają chwytliwe nazwy urządzeń czy możliwości. Jak w tym wszystkim ma się on odnaleźć?

MW: Bardzo trudno o wiarygodne informacje. Problem polega na tym, że każdy pacjent jest inny. Efekty są takie, że potrafi przyjść pacjent, który twierdzi, że miał siedem zabiegów i nie były one skuteczne i się okazuje, że sprzęt nie został prawidłowo dobrany do problemu. Czasem jakiś lekarz ma dobry sprzęt, ale nie umie go zastosować, ponieważ nie ma .To kwestia nie tylko sprzętu, ale też operatora. Pamiętajmy, że nie sprzęt poprawia, on tylko umożliwia i ułatwia zabiegi.

KW: Laikowi czy pacjentowi może się wydawać, że każdy ortodonta robi to samo, założy zamki i aparat mi prostuje zęby, a to właśnie nie jest tak. O tym, jak lekarz pracuje na tym zamku i na naukach, które są całością aparatu, stanowią jeszcze inne dodatkowe elementy, wyciągi, sprężynki, guziczki. To aparat leczy, to głowa lekarza leczy. Ten lekarz musi wiedzieć, jaki ma zastosować łuk, czy ma go dogiąć czy nie dogiąć, jakby swoją głową steruje ruchami zębów i nieważne, jakim aparatem to robi, ważne jest, co on chce zrobić, co potrzebuje wykonać. Dopiero później zastanawia się on, jakie aparaty są do tego potrzebne.

Często trafiają do waszej kliniki pacjenci, u których się coś nie udało, na tzw. poprawki albo wręcz po ratunek?

MW: W każdym tygodniu przynajmniej kilka osób.

KW: Do mnie przychodzą pacjenci, którzy w wieku nastoletnim mieli usuwane zęby i teraz mają problem, bo rzeczywiście ten uśmiech jest wąski i bardzo wpływa na estetykę. Oni sami to widzą, czytają, że teraz istnieją takie techniki, dzięki którym tych zębów nie trzeba usuwać. Wtedy stajemy przed dylematem, czy leczyć, czy odwracać skutki, czyli odtwarzać przestrzeń pod implanty i dopiero później rozpocząć leczenie protetyczne. Są pacjenci, którzy tak chcą to robić, a niektórzy nie, bo to oznacza i wyższy koszt, i dłuższy czas leczenia.

Mamy ostatni kwartał tego roku. Możemy sobie więc pozwolić na podsumowanie, jeśli chodzi o trendy, które pojawiły się w 2018 roku lub w jakimś stopniu były kontynuowane. Co okazało się hitem, a co się okazało mniej skuteczne niż oczekiwano?

MW: Na ten moment można stwierdzić, że od jakiegoś roku czy półtora trwa stagnacja. Nie ma realnych, rewolucyjnych metod, materiałów, preparatów czy urządzeń, które dałyby wartość dodaną w zabiegach. Wokół niektórych propozycji pojawia się oczywiście szum medialny, ale to nie są hity. Natomiast popularność zdobyło HIFU. Jest to zabieg, po którym w teorii nie powinno być powikłań, jedynym ryzykiem jest brak efektów, ponieważ nie u każdego i nie na wszystko to działa. Problemem okazał się zalew rynku słabymi urządzeniami, które  i nie dają efektów i niestety co raz częściej  wywołują powikłania. Jeśli mamy mówić o hicie, to wskazałbym łączenie różnych metod i u każdego inaczej, ponieważ każdy się inaczej starzeje i inaczej wygląda.

KW: Podobnie jest w ortodoncji, gdzie przede wszystkim są usprawniane stosowane już techniki. Tu panuje jeszcze większy indywidualizm niż w medycynie estetycznej, bo jest jeszcze większa zmienność i jeszcze dłuższy proces leczenia.  Hity idą w kierunku ułatwienia pracy, czyli skrócenia czasu wizyty czy mniejszej awaryjności aparatów. Rozwój zmierza w kierunku udoskonalenia tego, co już jest, w stronę ułatwienia pracy, a niekoniecznie poprawy efektów leczenia. Przy tym coraz więcej lekarzy zwraca uwagę na holistyczne podejście do pacjenta stąd coraz częściej pojawia się konieczność leczenia zespołowego we współpracy z fizjoterapeutą, laryngologiem czy logopedą.