Lubi stawiać sobie małe cele i konsekwentnie je realizować. Magdalena Modrzejewska to certyfikowana treatmentolog, edukatorka i założycielka ModrzejewskAcademy w Gdańsku, gdzie łączy wiedzę z pasją i wprowadza innowacyjne zabiegi z własnej autorskiej linii kosmetyków. W wywiadzie dla Zatoki Piękna opowiada m.in. o wyborze Gdańska jako bazy, motywacjach stojących za marką Moon i filozofii, która wyróżnia jej kosmetyki na tle innych. Podczas rozmowy, przeprowadzonej w Bibliotece Profesora Jerzego Limona w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim, zdradza też, jak utrzymuje bilans między rozwijaniem biznesu a życiem prywatnym. - Uważam, że taka osoba jak edukator, szkoleniowiec lub mistrz fryzjerstwa, ma o wiele, wiele większą wiedzę, a ja zawsze jej łaknęłam i chciałam czegoś więcej od życia – podkreśla Magdalena Modrzejewska w wywiadzie z Esterą Gabczenko, redaktor naczelną Zatoki Piękna, w przeszłości studentką prof. Jerzego Limona na Uniwersytecie Gdańskim.

 

Estera Gabczenko: Chciałabym na początek wrócić do momentu, w którym zdecydowałaś się przyjechać do Gdańska i otworzyć tutaj swoją akademię, na której otwarciu też miałam przyjemność być.

Magdalena Modrzejewska: To była naprawdę spontaniczna decyzja, ponieważ Gdańsk i całe Trójmiasto w sumie podobały mi się od zawsze. Pochodzę z małej miejscowości pod Szczecinem, które nazywa się Gryfino, więc jak poznałam i przyjechałam tutaj po raz pierwszy, to czułam, że to jest moje miejsce na ziemi. Akurat wydarzyło się tak, że los tak chciał i faktycznie nasze drogi spotkały się w Gdańsku. Gdybyś powiedziała mi, że za parę lat faktycznie będę tutaj mieszkać, to bym w to nie uwierzyła. Myślę, że przypadki po prostu nie istnieją, tylko los nam prowadzi taką cienką, niewidzialną nić i snuje ją przez całe życie. Jeśli chodzi o Akademię, to prowadzę ją już przez około 7 lat. Przez pierwsze pół roku pracowałam w Gdańsku jako dyrektor salonu, później ta współpraca ciężej się układała i zdecydowałam się otworzyć swoją Akademię. Nie jest to łatwe, ponieważ jesteś twórcą i cały czas musisz mocno, intensywnie myśleć. Jak ma się swój biznes, sama dobrze o tym wiesz, jest również dużo więcej obowiązków i twoja doba jest trochę dłuższa niż zwykłych śmiertelników.

 

Oglądaj nasz wywiad

 

Jak Cię znam Magdo, to jesteś taką osobą, która swoją aktywnością i kreatywnością mogłaby obdarować jeszcze wiele kobiet i założenie swojej akademii w Gdańsku było tak naprawdę krokiem do kolejnych projektów. Opowiedz nam proszę o innych wartościowych rzeczach, które udało Ci się w ostatnich latach zrealizować.

Generalnie mam tak, że lubię stawiać sobie bardzo małe cele. Na przykład jak otwierałam salon, to po prostu budowałam swoją markę od nowa. Nie mam też bogatych rodziców, którzy pomagają mi w jakimś trudnym momencie życia, więc sama musiałam na to wszystko zarobić. Akademia rozwijała się z pomocą moich najbliższych. Stawiam sobie takie cele na zasadzie, że robimy na przykład 5 stanowisk, zatrudniamy 5 fryzjerów i chcę dać sobie na rozwinięcie tego 2 albo 3 lata, aby każdy miał pełny grafik. Każdy cel został po kolei odhaczony, również z etapami remontowymi, bo przecież sama widziałaś, jak to się zmieniało. Kolejnym celem oczywiście była Akademia, bo od zawsze chciałam ją tworzyć. Nie chciałam, żeby to był zwykły salon fryzjerski, który zajmuję się tylko usługami. Uważam, że taka osoba jak edukator, szkoleniowiec lub mistrz fryzjerstwa, ma o wiele, wiele większą wiedzę, a ja zawsze jej łaknęłam i chciałam czegoś więcej od życia.

To prawda, co mówisz. Ja też jako wieloletnia klientka Twojego salonu z przyjemnością przychodzę, bo wiem, że zawsze mogę też się czegoś dowiedzieć i nauczyć nie tylko od Ciebie, ale też od osób, z którymi pracujesz i które też sama u siebie w Akademii edukujesz. Ostatnio też rozmawiałyśmy o takiej nowej umiejętności, jaką jest treatmentolog. Kto to jest, czym się zajmuje i w jaki sposób może pomóc nam, kobietom, ale też mężczyznom w pielęgnacji włosów?

Za granicą ta dziedzina jest dosyć znana, w Polsce akurat ona jeszcze raczkuje. Jest to taki nowy temat, myślę, że od dwóch, trzech lat. Zdecydowałam się na to dlatego, że jak mamy trychologię, czyli jeśli ktoś ma problem ze skórą głowy i przychodzi, żeby go rozwiązać, tak treatmentologia zajmuje się pielęgnacją łodygi włosa i czytaniem składów, taką całą biochemią, która dotyczy tej martwej, zrogowaciałej tkanki, która istnieje, jest i dotyczy naszego wizerunku.

Estera Gabczenko i Magdalena Modrzejewska
Estera Gabczenko i Magdalena Modrzejewska

Ty też mówisz jako twórczyni nie tylko Modrzejewska Academy, ale też marki profesjonalnych kosmetyków do pielęgnacji włosów. I o tym chciałabym z Tobą za chwilkę porozmawiać. Skąd pomysł na stworzenie własnej linii kosmetyków i dlaczego uznałaś, że chcesz i musisz zrobić to po swojemu?

Tutaj akurat zrodziło się to z potrzeby problemu. Pracując z klientkami przez wiele, wiele lat, frustrowałam się mocno, że co druga miała problem z błyszczącymi włosami, ze źle dobranym kosmetykiem, z szamponem z odżywką. Zabiegi rekonstrukcji nie były jeszcze tak rozwinięte, więc naprawdę bardzo mocno się z tym mierzyłam. Stwierdziłam, że skoro mam dużą wiedzę i jestem edukatorem, to dlaczego nie? Dlaczego by nie stworzyć i nie zaskoczyć społeczeństwa czymś nowym, czymś, co faktycznie się wyróżnia, co zawiera aktywne składniki i co będzie realnie działać. Jeśli robimy jakiś zabieg, a później wypłukujemy go tak zwanym szamponem za dwie dychy, to generalnie nie o to tutaj chodzi. Stykamy się z wieloma mitami, typu „przeproteinowałam” sobie włosy, a coś takiego totalnie nie istnieje, a nieraz obiło mi się o uszy. Dlatego myślę, że zrodziło się to z takiej potrzeby i frustracji, ale też chęci pomocy.

Mnie w pierwszym momencie, bo do składu tych produktów jeszcze dojdziemy, zafascynowała nazwa, która myślę, że aktualnie jest bardzo na czasie. Opowiedz nam, skąd w ogóle taka inspiracja, pomysł do właśnie nazwy Moon, którą wymyśliłaś.

Chciałam stworzyć coś, co jest dla mnie taką mega fajną, autentyczną kobiecą energią, która gdzieś tam działa trochę po cichu. Jest takim quiet luxury produktem, ale też działa swoją autentycznością, więc chciałam to po prostu mocno połączyć. Nasze nasze linie będą nazywać się Kraterami Księżyca, dlatego chciałabym, żeby to było spójne, intuicyjne i żeby te kobiety po prostu wiedziały, że to wszystko jest dla nich.

Jedną z linii jest Apollo.

Dokładnie, jedną z linii jest Apollo, który jest prawie że największym kraterem na Księżycu, więc też akurat pojawił się jako pierwszy i jest bardzo bliski memu sercu. To rodzaj męski, ale ładnie brzmi, zapada w ucho, w pamięć, więc myślę, że podbije serca naszych dam i kryje też niesamowite właściwości.

Dużo uwagi poświęciłaś na stworzenie takiego wyjątkowego składu, jeśli chodzi o te produkty. Opowiedz nam trochę o procesie twórczym i dlaczego ten skład jest taki ważny właśnie w profesjonalnych kosmetykach do pielęgnacji włosów?

Jeśli chodzi o stworzenie kosmetyków, to generalnie jest to bardzo długi proces. Zajęło nam to cztery lata. Oczywiście moja wiedza na początku nie była jakaś wow, też cały czas się uczę i pomimo swojego młodego jeszcze wieku, myślę, że nie osiadłam na laurach i będę chciała jeszcze pójść do szkoły, aby zdobyć tytuł technologa. Jeśli chodzi o skład, to naprawdę użyłam tutaj bardzo delikatnych surfaktantów, nie zdzierających mocno mikrobiomu. Jest tutaj bakteria Bacillus, żeby też bardzo fajnie nam tę skórę głowy zabezpieczała, delikatnie ją myła. Mamy twardą wodę nie tylko w Gdańsku, ale i na całym świecie, dlatego chcę, żeby te aminokwasy bardzo fajnie otuliły ten włos od wewnątrz, żeby dać tą namiastkę tej realnej naprawy.

To ciekawe, co powiedziałaś a propos tej drogi, która Cię doprowadziła do wypuszczenia tej linii produktów i chęci pomocy kobietom we właściwej pielęgnacji włosa. Czy w swoich spotkaniach z kobietami często spotykasz się z takimi problemami właśnie włosów, na które odpowiedzią jest Moon?

Tak, oczywiście. Jeśli jest to nowa klientka, cały ten proces wdrożeniowy wygląda tak samo, że po prostu edukujemy, mówimy, pytamy się czego używa w domu. Takie dopytywanie, interesowanie się tą osobą na fotelu jest kluczowe. Produkty, które tutaj przed nami stoją, są zarówno do pielęgnacji takiej profesjonalnej w salonie fryzjerskim, jak i do pielęgnacji domowej. Moon ma być odpowiedzią na całkowitą rekonstrukcję włosa, oczywiście tkanek, które jeszcze można zrekonstruować, bo jak wiemy włosy to zrogowaciałe białko. Pierwszą linią, którą wypuściliśmy, jest home care, choć można jej używać również w salonach fryzjerskich. Ona nada się właśnie do zabiegów botoksu, keratyny, nanoplast i po zabiegach koloryzacji. Jest naprawdę bardzo delikatna, ale też jak najbardziej do domu dla klientki, która nie zrobi sobie tym krzywdy. Dla delikatnych włosów mamy odżywkę, a dla takich bardziej normalnych i średnio grubych włosów jest maska. Maska jest również wzbogacona o ceramidy, dodatkowo o trehalozę i masło shea, żeby można ją było też nakładać na skórę głowy.

Jak miałam okazję zerknąć na skład tych produktów, pojawia się tam trochę trudnych wyrazów. Powiedz mi, jakie składniki miały tutaj kluczowe znaczenie w tworzeniu tych produktów?

Magda: Jeśli chodzi o nasz taki element i o aktywne składniki, to na przykład w tej masce, którą po prostu uwielbiam i ubóstwiam, znajduje się kompleks ceramidów i fitozyny. One działają również na barierę ochronną skórę głowy. Trehaloza i proteiny pszenicy bardzo fajnie wzmacniają naszą skórę i włosy, ponieważ hydrolizowana forma protein pszenicy uzupełnia nasze białko, które oczywiście tracimy. Oczywiście na sam koniec masło shea, olej buriti i awokado, które wygładzają, nabłyszczają i nawilżają nam włosy, sprawiają, że właśnie ta higroskopijność, czyli po prostu woda we włosach, jest zatrzymywana po to, żeby nie pobierać jej z zewnątrz, czyli z otoczenia i ze środowiska.

Magdalena Modrzejewska i Estera Gabczenko
Magdalena Modrzejewska i Estera Gabczenko

Brzmi bardzo przekonująco i smakowicie. Natomiast wiem, że Moon to nie tylko kosmetyki, ale również pomysł na to, żeby edukować. To jest coś, co jest wpisane chyba w Twoje DNA.

Tak, ja w ogóle wiedziałam, że od zawsze będę szkolić, ponieważ uważam, odkąd się urodziłam, że mam starczą duszę i że po prostu dla mnie nauczanie jest czymś, co mnie bardzo mocno karmi i uzupełnia w dobrą energię, że czuję się po prostu wyśmienicie. Dlatego bardzo chcę, żeby ta edukacja i to szczególnie edukacja fryzjerska, była na bardzo wysokim poziomie. Od września rusza mój największy case study i szkolenie, które będzie wymagało trochę czasu i zaangażowania od fryzjera. Często jest tak, że jedziemy na jednodniowe lub dwudniowe szkolenie i później nie mamy żadnego kontaktu z kursantem, a zależy mi, żeby realnie pokazać, jak powinno to wyglądać. Myślę, że będzie się można wielu rzeczy dowiedzieć i nauczyć, bo każdy by chciał umieć czytać składy. Każdy by chciał znać tablicę Mendelejewa, jeśli chodzi o chemię fryzjerską. Nie jest to łatwe, ale myślę, że się uda nam to zrealizować.

Czy branża fryzjerska potrzebuje takiej właśnie zmiany w podejściu do pielęgnacji? Poprzez szkolenia również chcesz tutaj podziałać, żeby wnieść coś nowego, świeżego do edukacji?

Tak. Nawet jako klientka przychodzisz do salonu, to nie interesujesz się pielęgnacją. To tylko pozbyć się odrostów i wyjść z pięknymi włosami. Niestety pielęgnacja jest takim dosyć pomijanym aspektem. Nie jest fundamentem, a uważam, że powinna być fundamentem w każdej przestrzeni fryzjerskiej. Na pielęgnację nie poświęcamy zbyt wiele czasu. Nie edukujemy się, nie edukujemy klientek, czasem nawet nie wiemy, co mamy w salonie i jaki jest tego skład, jak to działa na włosy i czy ten kosmetyk faktycznie daje nam realne odczucie, że ten klient będzie po prostu te włosy miał piękne. Często jest tak, że zaprzyjaźniamy się z markami, bardzo dobrze nam się pracuje na farbach, to bierzemy pielęgnację. Tutaj musimy też pomyśleć o tym, że nie chcemy sprzedawać kiczu klientce, bo ona nam ufa jako ekspertowi. Uważam, że tutaj trzeba zmienić trochę tryb myślenia, żeby ta pielęgnacja była fundamentem.

Magdalena Modrzejewska i Estera Gabczenko
Magdalena Modrzejewska i Estera Gabczenko

Jakie są Twoje zawodowe marzenia związane z marką Moon za kilka lat?

Chciałabym właśnie, żeby te produkty były podzielone na dwie kategorie, czyli na professional, takie typowo dla fryzjerów, gdzie mogą faktycznie skorzystać z tych wszystkich aktywnych składników i również podzieloną na home care, czyli po prostu dodatek dla klienta. Mam już parę pomysłów, nawet już wybiegam trochę w dal, ale myślę, że wszystko uda się nam zrealizować i to będzie naprawdę fajny projekt. Czyli strategia działania na najbliższe miesiące, lata już się kreuje.

Dziękuję Ci Magdo za tę rozmowę i trzymam kciuki za te wszystkie wspaniałe pomysły, które w Twojej głowie są i które będą się pojawiały myślę w najbliższej przyszłości.