Po śmierci 34-letniej kobiety, która poddała się liposukcji w prywatnej klinice w Częstochowie nasuwają się dziesiątki pytań. Kto zawinił? Czy można było temu zapobiec? Kiedy lepiej zrezygnować z poddania się operacji?



Kilka dni temu Polskę obiegła wieść o 34-letniej pani Annie, która zmarła dwa dni po przeprowadzonej liposukcji. Szybko okazało się, że zanim udała się do kliniki w Częstochowie, próbowała poddać się operacji u warszawskiego chirurga plastycznego. Ten jej odmówił. Jak twierdzi, wyniki badań nie były zadowalające, a poza tym pacjentka spieszyła się, ponieważ zależało jej na szybkim wygojeniu. Za dwa miesiące miała mieć bowiem ślub. Lekarz nie mógł jej tego zagwarantować.

Specjalista z warszawskiej kliniki zalecił jej ponadto, aby przed operacją schudła 12 kg. U osób z nadwagą wzrasta niestety ryzyko zakrzepów prowadzących do zatoru serca lub płuc. U zmarłej pacjentki przyczyną nagłego pogorszenia stanu zdrowia najprawdopodobniej był właśnie zator płucny. Chirurg, do którego zgłosiła się najpierw, odmówił także jednoczesnego przeprowadzenia liposukcji i plastyki brzucha. Wtedy pani Anna zdecydowała się odwiedzić innego lekarza, tym razem w Częstochowie.

W klinice, gdzie poddała się odsysaniu tłuszczu, chirurg zgodził się przeprowadzić oba zabiegi za jednym podejściem. Osobną kwestią jest konieczność przeprowadzania badań. Jak utrzymuje chirurg z Warszawy, wyniki, które widział, wskazywały na to, że pani Anna nie była zdrowa. Specjalista z Częstochowy przekonuje jednak, że widział wyniki i był pewien, że z jego pacjentką wszystko było w porządku. W samym dniu operacji 34-letnia kobieta nie przyniosła ich jednak do kliniki.

Lekarze nie pozostawiają złudzeń: liposukcja to nie operacja ratująca życie, którą trzeba wykonać natychmiast. Przed poddaniem się odsysaniu tłuszczu najlepiej zastanowić się dwa razy. Pośpiech, jak zresztą widać po opisanym przypadku, nie sprzyja bezpieczeństwu pacjenta. Nie jest to też lekki i przyjemny zabieg, dlatego liposukcję należy traktować poważnie. Jak każda operacja niesie za sobą ryzyko poważnych powikłań.

- Badania statystyczne prowadzone przez amerykańskie instytuty pokazują, że w tego typu zabiegach zawsze istnieje ryzyko powikłań, operacja może zakończyć się nawet zgonem. O tym ryzyku oczywiście uświadamiani są pacjenci, ale statystyka jest bezwzględna. Czasem pacjent ma prawidłowe wyniki, a i tak zdarzają się komplikacje – komentuje dr Henryk Mekle, szef Kliniki Centrum Estetyki Ciała w Katowicach.

Warto pamiętać o tym, że lista przeciwwskazań do liposukcji jest długa. Znajdują się na niej nie tylko nowotwory czy cukrzyca, ale i zaburzenia krzepliwości krwi, żylaki, nadciśnienie, niedokrwistość czy problemy z układem krążenia bądź oddechowym.