Od autorskich kosmetyków WIQo, przez nowości, po walkę z podróbkami – takie tematy poruszono podczas spotkania dla lekarzy zorganizowanego 17 marca przez firmę Fenice. Punktem głównym wydarzenia była konferencja i kolacja z dr Rossaną Castellaną z Włoch, twórczynią formuł WIQo oraz preparatu do biorewitalizacji skóry bez igieł opartego na kwasie TCA modyfikowanym nadtlenkiem wodoru.

 

Dr Rossana Castellana to dyrektor naukowy włoskiej firmy GPQ, produkującej opatentowany wyrób medyczny na bazie TCA i nadtlenku wodoru do biorewitalizacji skóry oraz kosmeceutyki WiQo do pielęgnacji pozabiegowej. Doktor Castellana jest specjalistą dermatologii, przez wiele lata wykładała kosmetologię w Wyższej Szkole Specjalizacyjnej z zakresu dermatologii w Trieście i prowadzi nadal gabinet medycyny estetycznej i dermatologii we Włoszech, w Trieście. Ponadto Pani Doktor jest jedną z założycielek grupy GIST - włoskich specjalistów badających i wdrażających nowe technologie w medycynie estetycznej.

Podczas marcowego spotkania ekspertka znalazła czas, by porozmawiać z naszą redakcją i opowiedzieć o własnym, doskonale przyjętym na całym świecie preparacie do biorewitalizacji, przyszłości medycyny estetycznej oraz współpracy z firmą Fenice.

Estera Gabczenko: Jest pani jedną z prekursorek medycyny estetycznej we Włoszech. Czy zdarza się pani patrzeć wstecz i analizować, co przez te lata w medycynie estetycznej się wydarzyło lub wybiegać w przyszłość i myśleć, co jeszcze można stworzyć?

Jestem osobą, która zawsze stara się patrzeć przed siebie, w przyszłość, nie oglądam się za siebie, żyję dniem dzisiejszym, ale już myślę o przyszłości i o tym, w jakim punkcie się znajduję, takie mam do tego podejście. Nie mogę zdradzić szczegółów, ale aktualnie pracuję nad trzema nowymi patentami, dwa z nich to leki, a trzeci to wyrób medyczny. Jestem przekonana, że znowu stworzę coś, co zrewolucjonizuje rynek medycyny estetycznej, tak jak to się stało waśnie z preparatem opartym na kwasie TCA modyfikowanym nadtlenkiem wodoru.

Stworzyłam też produkt na bazie TCA do stomatologii o bardzo szerokim spektrum do zastosowania. Myślę, że ten produkt będzie takim bestsellerem w stomatologii, jak mój preparat do rewitalizacji w medycynie estetycznej.

Porozmawiajmy właśnie o pani bestsellerowym produkcie, formule, jaką pani stworzyła, czyli kwasie TCA modyfikowanym nadtlenkiem wodoru. Jak długo trwała praca nad preparatem?

Preparat oparty na kwasie TCA powstał przede wszystkim z pasji, z mojej pasji do poszukiwań. Drugi element to bardzo dużo cierpliwości i badań. Zanim doszłam do finalnej formuły produktu, minęło 10 lat. Co też było ważne, osobiście dbałam o to, aby pierwsze prezentacje robić sama, jako twórczyni formuły jeździłam wszędzie tam, gdzie trzeba było i mówiłam o preparacie z TCA. Co ciekawe, 6 lat po wypuszczeniu go na rynek i opatentowaniu jako wyrobu medycznego, pojawiły się japońskie badania mówiące, że stymulacja kwasem TCA w obrębie skóry stymuluje ją do produkcji hormonów, czyli działa tak, jak przewidziałam już to wcześniej, tworząc preparat. Dało mi to dodatkową satysfakcję.

Co stanowi jego sekret i sprawiło, że przyjął się w tak wielu krajach, nie tylko europejskich?

Wydaje mi się, że preparat przyjął się wszędzie dlatego, że jest to produkt stymulujący ludzką skórę, niezależnie od genotypu i charakterystyki etnicznej. Dlatego został wszędzie dobrze zaakceptowany, ten efekt biorewitalizacji jest widoczny na każdej skórze.

 

Dr Rosanna Castellana
Dr Rosanna Castellana

Często mówi pani, że preparat oparty o TCA jest jak sól w kuchni. Skąd to porównanie?

W kuchni, kiedy ktoś dobrze gotuje, wie, że bez soli praktycznie nie ma dobrej potrawy. Tak samo jest z moim preparatem. Jest to produkt, który w zasadzie można ze wszystkim połączyć i tak samo jak sól w kuchni, potęguje on efekty zabiegowe. Przychodzi taki moment, kiedy świadomość na temat działania tego produktu jest tak duża, że trudno się bez niego obyć, jak bez tej soli w kuchni, trudniej sprawić, żeby zabiegi ambulatoryjne o wysokiej skuteczności, dały efekt tak znakomity, jak w połączeniu z tym wyrobem medycznym na bazie TCA. Naprawdę każdy zabieg dzisiaj możemy połączyć z preparatem i efekty są zdecydowanie lepsze, jeśli jest połączony zgodnie z zalecanymi protokołami, a efekty są potwierdzone badaniami naukowymi

Jakie połączenia dają najlepsze efekty? W jakich terapiach łączonych przykładowo stosuje się preparat TCA modyfikowany nadtlenkiem wodoru?

Spektakularne efekty daje na przykład połączenie preparatu opartego na kwasie TCA modyfikowanym nadtlenkiem wodoru i mikronakłuwania. Jest to zabieg jedyny w swoim rodzaju. Dosłownie można go zrobić i na pustyni, i na szczycie Mount Everestu, ponieważ procedura jest prosta i ponieważ mikronakłuwanie możemy wykonać bez energii elektrycznej. To zabieg, który może być dostępny w każdym gabinecie, nie potrzeba do tego wielkich inwestycji, a efekty są znakomite.

Od kiedy ta formuła jest dostępna w Polsce? Co należy robić i na co zwrócić uwagę, aby mieć pewność, że używa się oryginalnych produktów z laboratorium WIQo?

Preparat oparty na TCA jest dostępny w Polsce od 2014 r., reszta produktów pojawiała się systematycznie. Produkty WIQo, które stworzyłam, na polski rynek weszły dzięki współpracy z firmą Fenice, jedynym autoryzowanym i oficjalnym dystrybutorem preparatów w Polsce. Nie bez powodu to podkreślam, ponieważ teraz bezpieczeństwo w medycynie estetycznej jest naprawdę kluczową kwestią. To bardzo ważne, aby pracować na certyfikowanych, przebadanych wyrobach, pochodzących od autoryzowanych dystrybutorów. Jako twórczyni preparatów mogę gwarantować bezpieczeństwo i skuteczność tylko certyfikowanych produktów, a niestety w sprzedaży internetowej pojawiają się podróbki. Pochodzą one z nieznanych źródeł. Dlatego tak ważna jest współpraca z firmą Fenice, która nie tylko dystrybuuje oryginalne produkty, ale prowadzi dedykowane szkolenia dla klientów.

Preparaty WiQo
Preparaty WiQo


Czy Polki doceniły pani zabiegi z TCA? W jakich regionach świata preparat z kwasem TCA przyjął się najlepiej?

Myślę, że Polki pokochały zabiegi z TCA, a nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że w Polsce kobiety kochają ten zabieg bardziej niż we Włoszech. Włoszki mają tę wadę, że kochają słońce i mają go za dużo. Jednak tak naprawdę, najbardziej zakochani w zabiegu są Japończycy, ponieważ są bardzo skupieni na pielęgnacji powierzchni skóry i dla nich TCA to odkrycie, które daje duże możliwości w tym zakresie.

Podczas marcowego spotkania z polskimi lekarzami zaprezentowane zostały nowe kosmeceutyki do pielęgnacji domowej. Jak tworzy pani nowe formuły, jak wygląda praca nad nimi?

Wychodzę z założenia, że skóra do mnie mówi. Widzę, jakie są problemy moich pacjentów i staram się od tego klucza wyjść, myśląc już o składnikach aktywnych, które mogą rozwiązać problem oraz o tym jak je wtłoczyć. Czyli zaczynam od problemu, osobiście komponuję formułę, testuje ja i dochodzę do rozwiązania na końcowy produkt. Zwykle ten proces przebiega odwrotnie, kosmetolog zaczyna od wyboru substancji i wskazuje jej zastosowania. Wielokrotnie, pomimo doskonałej jakości składników aktywnych, to przenoszące je substancje pomocnicze nie są odpowiednie dla skóry z danym problemem.

W jaki sposób tworzenie nowych formuł przez panią różni się od procesu powstawania innych produktów kosmetycznych?

Zazwyczaj jest tak, że kosmetyki są produkowane i wtedy dopiero testowane, wówczas pojawiają się problemy. Tym, co jest dla mnie bardzo istotne, jest fakt, że gdy ja tworzę swoje produkty, każdą kolejną wersję testuję w trakcie jej powstawania. Często zajmuje mi to nawet do pięciu lat, ale swoje formuły udoskonalam poprzez badania, które trwają w trakcie tworzenia. To jest kluczem do udanego produktu.

Wróćmy do medycyny estetycznej. Co nas w niej jeszcze czeka? Jakie zabiegi będą zyskiwały popularność w najbliższych miesiącach i latach?

Jeśli chodzi o urządzenia w medycynie estetycznej, radiofrekwencję czy lasery, to, co powstało, już nam wystarczy. W przypadku technologii, nie widzę tutaj perspektyw nowego rozwoju czy nowych rewolucyjnych rozwiązań. Według mnie przyszłością będzie umiejętność łączenia tej szerokiej gamy zabiegów, które mamy dzisiaj na rynku, ale jeszcze bardziej specyficznie do problemu skórnego czy nawet do choroby. To tutaj medycyna estetyczna będzie się rozwijać.

Uważam, że ważne jest, abyśmy nie podchodzili do każdej zmarszczki osobno. Jej powstanie wynika z różnych przyczyn, po pierwsze utrata tkanki podskórnej, po drugie zmarszczki mimiczne powstające skutek intensywnej pracy mięśni, po trzecie brak elastyczności skóry, czyli istotne jest, żebyśmy działali globalnie na wszystkie te trzy przyczyny. Możemy zrobić i zabieg toksyną botulinową, i peeling, i mezoterapię, aby uzyskać dobry efekt, który się będzie utrzymywał, powinniśmy umiejętnie łączyć te wszystkie techniki. Narzędzia jako lekarze mamy, teraz od nas zależy, czy będziemy w stanie skomponować odpowiednio najlepszą terapię.

Przyjechała pani do Polski na zaproszenie firmy Fenice, a dzisiejsze spotkanie miało także wymiar edukacyjny i było dedykowane lekarzom, którzy pracują na produktach WIQo od samego początku. Dlaczego tak dużą wagę przywiązuje pani do edukacji?

Myślę, że lekarze powinni dużo się uczyć, żeby komponować skuteczne terapie. Potrzebują otwartości umysłu i zmiany myślenia na bardziej globalne. Niektórzy lekarze każdą metodę jeszcze stosują osobno, nie czują, jak to połączyć. Sądzę, że w kwestii trendów i nowych możliwości, to właśnie jest przyszłość.

Przyjeżdżają do mnie rożne osoby szkolić się - i z Włoch, i z zewnątrz, wykorzystują tę wiedzę, są otwarte i świadome, jak mogą łączyć różne metody. Lubię dzielić się wiedzą i widzę potrzebę organizacji kursów w tym kierunku. Warto inwestować w taką edukację, a współpraca z Fenice w Polsce też umożliwia mi prowadzenie takich szkoleń jak dzisiejsze.

Dziękujemy za rozmowę i czekamy na kolejne inspirujące spotkania w Polsce.

Materiał powstał we współpracy z firmą Fenice Dermatology & Aesthetic Medicine