Jakub B. Bączek, trener mentalny, wykładowca MBA i podróżnik. Autor książki "Zarobić Milion, idąc pod prąd".  Złoty medalista Mistrzostw Świata 2014 w siatkówce jako trener mentalny kadry narodowej Stephana Antigi. Właściciel 5 firm, między innymi: JBB i STAGEMAN. Nazywany najmłodszym i najbardziej uśmiechniętym emerytem w Polsce.

                                                                                                                                                                

Estera Gabczenko: Jak zaczęła się Pana kariera z trenerstwem?

Jakub B. Bączek:
Moje zainteresowanie treningiem mentalnym wyniknęło właściwie z moich doświadczeń – sam byłem kiedyś siatkarzem (byłem zawodnikiem Mistrza Polski Juniorów w siatkówce z 1999 roku), później przez jakiś czas pełniłem funkcję trenera, najpierw zespołu uczelnianego, następnie zespołu pozaakademickiego. Po tym okresie na jakiś czas porzuciłem siatkówkę, żeby ostatecznie wrócić do niej w roli trenera mentalnego. Czułem potrzebę pomagania sportowcom właśnie w tym aspekcie psychicznym – mało kto robił to wtedy w Polsce.

Firmę JBB założyłem z dwóch powodów – ponieważ wydało mi się to logicznym następstwem moich doświadczeń oraz przede wszystkim dlatego, że najzwyczajniej w świecie lubię trening mentalny oraz prowadzenie szkoleń. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że coś, co z początku było tylko jednym z moich zainteresowań, ostatecznie stało się moją pasją, którą chciałbym się dzielić z innymi. Tym bardziej, jeśli mogę im w ten sposób pomóc.

 

Na rynku obecnie jest sporo trenerów.  Przez to nasycenie niektórzy wieszczą koniec ery trenerów osobistych. Co Pan na to?

Dziś nazwa „trener” różnie się kojarzy. Masa ludzi zabrała się za coaching już po dwudniowym szkoleniu, co więcej, jest przekonana o tym, że są w stanie pomagać ludziom. A to nie do końca tak działa. Pomiędzy byciem coachem a byciem trenerem mentalnym jest ogromna różnica. To diametralnie inne profesje. Coach pracuje głównie poprzez zadawanie pytań i wycofywanie się, by osoba biorąca udział w sesji sama doszła do odpowiedzi. Stoi z boku i obserwuje ten proces. Natomiast trener mentalny jest bardziej proaktywny. Trener mentalny, gdy ma na przykład 12 minut na to, żeby przygotować przerażonego zawodnika do wyjścia na boisko w meczu z Brazylią, nie ma czasu na zadawanie pytań. On musi działać i musi stosować metody w bardziej skompresowanej, zzipowanej wersji, ponieważ czasami taka sesja trwa tylko kilka minut. Ja nie narzekam na brak zleceń i zaufania Klientów – może dlatego, że mam bardzo mierzalne efekty. Wydaje mi się, że wiarygodni i etyczni trenerzy będą pracować z ludźmi jeszcze setki lat.

Jakub B. Bączek
fot. archiwum prywatne

 

W jaki sposób można wybrać dobrego trenera mentalnego?

Warto szukać praktyka. Jeśli chodzi o sport – kogoś kto kiedyś zawodowo sport uprawiał. Jeśli chodzi o biznes – kogoś kto potrafił zbudować przynajmniej milionowy biznes. Innych osób bym raczej nie słuchał bo to teoretycy. Może elokwentni i sprawni w wywieraniu wpływu, ale jak mogą mnie nauczyć mentalności bogactwa skoro sami jeżdżą Fiatem Pandą? Wiem, że to kontrowersyjne, ale też dlatego ta branża bywa traktowana podejrzliwie: zbyt wiele w niej tzw.„opowiadaczy”. Sugeruję ich unikać.

 

„Jak w odchudzaniu może pomóc Ci… trening mentalny!” Przeczytałam na Pana blogu, że odchudzanie, a raczej „odgrubianie” powinniśmy zacząć od odchudzenia naszego kalendarza…

Zacznijmy od tego, że nasz mózg to zaledwie ok. 2% wagi ciała. Przy założeniu, że ktoś waży 100 kg - mózg „zajmuje” 2 kg w całym ciele. Niewiele. Do momentu kiedy nie dowiadujemy się ile spala glukozy! Aż 20%! To właśnie dlatego niektórzy pracownicy umysłowi lub artyści wracają do domu po pracy kompletnie wyczerpani choć na pierwszy rzut oka siedzieli przy biurku i „nic takiego nie robili”.

Co to oznacza? Otóż mózg, który ma za dużo wysiłku, masę spotkań, stresów i obowiązków, a dodatkowo dajemy mu „deadliny”, „asapy” i inne pilne zadania – męczy się. A kiedy się męczy, potrzebuje glukozy, a kiedy potrzebuje glukozy – kieruje Twoje nogi po serniczek i słodką kawę. Krótko mówiąc: im więcej masz w kalendarzu spotkań i obowiązków, tym większa szansa, że sięgniesz po słodycze.

 

Trening mentalny może być też antidotum na inne dolegliwości? Ludzie żyją bardzo intensywnie, wyznaczają sobie kolejne cele, zadania… Zaczynają mieć problemy ze snem…

Mogę podpowiedzieć, w jaki sposób ja motywuję się do robienia swoich rzeczy - po swojemu, na swoich warunkach... Warto polubić siebie. Z całym inwentarzem zalet i wad – bo każdy je ma. W momentach, gdy tracę wiarę w swoje możliwości, próbuję uświadomić sobie, za co kochają mnie bliscy i co jest we mnie takiego, że ktoś przyjaźni się ze mną od 15 lat. To przypomina mi o pozytywnych cechach mojego charakteru i przywraca motywację do ruszenia naprzód. Kiedy sam w siebie wierzę, nie jest już tak ważna opinia innych ludzi. To daje mi energię i chęć do życia po swojemu. Takie podejście, i trening mentalny w ogóle, może pomóc w wielu aspektach. Pracuję nie tylko ze sportowcami i ludźmi biznesu. Zdarzyło mi się też ściągać tremę z głowy piosenkarki, doradzać komuś kto był załamany swoim życiem seksualnym, a nawet pracowałem z niedoszłymi samobójcami. Praktycznie zawsze te metody dają bardzo widoczne efekty! 

 

A jak to jest z tymi MARZENIAMI?

One same się nie spełnią. Są tacy ludzie, którzy myślą, że jak codziennie będą sobie wyobrażali zdrowie, związek czy białego mercedesa to się samo stanie. Obawiam się, że może to być kłopotliwe i potrwa parę lat, może do końca ich życia. Dlatego uważam, że marzenia trzeba brać w swoje ręce. Zachęcam ludzi, żeby zamieniali marzenia na cele. Np. marzę o wyjeździe do Australii, nie czekam więc aż to się stanie samo. Bo się nie stanie. Tylko wyznaczam sobie taki cel, że np. do pięciu lat uzbieram pieniądze, znajdę sobie tam fajne mieszkanie na miesiąc, znajdę atrakcyjne bilety i zrealizuję to marzenie. Marzenia trzeba brać w swoje ręce, życie jest zbyt krótkie, żeby czekać…
Marzenia się nie spełniają…. Marzenia się spełnia!

 

Był Pan trenerem mentalnym kadry narodowej siatkarzy. Jak pracuje się z wybitnymi sportowcami?

Kiedy rozpoczynaliśmy współpracę, zdawałem sobie sprawę, że dotarcie do zamkniętej, grupy męskiej będzie wyzwaniem. Okazało się, że moja wiedza i doświadczenie siatkarskie szybko przełamało wszelkie bariery i początkową podejrzliwość drużyny. Znajomość nomenklatury, nazewnictwa, techniki oraz taktyki zbudowało zaufanie. Nie musiałem silić się na znalezienie wspólnego języka, ponieważ siatkówka to moja pasja. Całe moje życie!
W 2014 roku jako trener mentalny Reprezentacji Polski miałem zaszczyt oglądać pracę niezwykłych Siatkarzy i Trenerów na Mistrzostwach Świata w siatkówce. To były najcudowniejsze momenty w moim życiu i do tej pory mam ciarki na całym ciele, gdy o tym pomyślę.
Moją pasją jest konfrontowanie ludzi z tym, co jest w nich najlepsze. Czasami mówię coś, czego ludzie nie chcą usłyszeć lub czego się boją. Często wyprowadzam z komfortu i prowokuję do ciężkiej pracy. Zdarza mi się siarczyście przekląć, nawrzeszczeć na kogoś czy rozśmieszyć do łez. Tak, to cały ja.

Jakub B. Bączek
fot. archiwum prywatne

 

Z jakimi jeszcze gwiazdami, osobowościami, ludźmi show-biznesu miał Pan przyjemność pracować?

Tak naprawdę to realizowałem już w swoim życiu wiele dużych projektów i przedsięwzięć. Funkcjonowałem w świecie sportu, nauki i biznesu, często osiągając spektakularne wyniki w krótkim czasie. W Polsce jest jednak taka mentalność, że jak ktoś pracuje z psychologiem to pewnie coś jest z nim nie tak, może nawet jest nienormalny… Dlatego też wielu moich Klientów zaznacza w kontraktach, że nie mogę mówić o naszej współpracy publicznie i ja to szanują – zachowam więc w tych przypadkach dyskrecję. Jeśli jednak dobrze Pani poszpera po Googlach to znajdzie Pani referencje na mój temat nie tylko od Antigi i siatkarzy, ale też od Roberta Korzeniowskiego, Mameda Khalidova, Urszuli Radwańskiej czy Garrego Kasparova. W świecie biznesu doradzałem prezesom i milionerom, którzy pojawiają się na pierwszych stronach gazet. Bardzo też cenię sobie relacje z Jackiem Santorskim, Profesorem Rafałem Ohme czy Profesorem Tadeuszem Lewowickim. Krótko mówiąc, ponad 50% moich Klientów na pewno Pani zna z telewizji :) Co nie oznacza, że nie pracuję też z osobami, które dopiero marzą o wybitnych sukcesach.

 

Jest dzisiaj ktoś na tyle interesujący w Polsce z kim chciałby Pan współpracować?

Nie chcę być arogancki, ale nie ma zbyt wiele takich osób w Polsce. Z tymi, z którymi chciałem współpracować, raczej już współpracuję. Są jednak takie osoby na świecie. Na przykład Richard Branson (wkrótce mamy wspólnie wystąpić na jednej z konferencji) czy noblista Daniel Kahneman – mój idol naukowy; jestem prawdziwym wyznawcą Kahnemana :)

 

Łatwiej pracuje się ze sportowcami, biznesmenami, czy zwykłymi ludźmi, którzy chcą zmiany?

Cudownie pracuje się ze sportowcami bo potrafią pracować mega ciężko i są gotowi do nadludzkich wręcz poświęceń. Niemniej lubię każdą pracę, po której mój Klient sięga po najskrytsze marzenia i zamienia je na swoje cele do realizacji!

 

Wśród Pana uczniów jest więcej kobiet czy mężczyzn? Zauważa Pan w ostatnim czasie ogromny wzrost aktywności biznesowej oraz inwestycji w rozwój osobisty kobiet?

Trudno jest w tej chwili mówić o dokładnych cyfrach, ale z całą pewnością obserwuję ogromny wzrost aktywności kobiet – zarówno biznesowej, jak i związanej z rozwojem osobistym.
Powiedziałbym, tak z przymrużeniem oka i żartobliwie, że na sesję dla mężczyzny potrzebuję dwa razy więcej czasu niż na sesję dla kobietyJ Dlaczego? Kobiety szybciej mówią co im na sercu leży, mniej ściemniają i kluczą, potrafią się oczyszczająco rozpłakać na pierwszej sesji i to im pomaga. Z facetami jest czasem tak, że zanim im pomogę, przez 2 sesje muszę się dobijać do ich skorupy macho, który zawsze jest silny, sprawny i wie co ma robić…

 

Czy Pana zdaniem istnieje ogólny wizerunek charakterystyczny dla Polki  / Polaka? Na czym polegają jego mocne strony?

Poza pewnymi generalizacjami trzeba pamiętać, że każdy jest wielowymiarowy, inny i trudno powiedzieć o ogólnym wizerunku charakterystycznym dla  wszystkich Polaków, bo trzeba by było zbadać 38 milionów istnień ludzkich. Natomiast, jeślibyśmy mieli upraszczać, to powiedziałbym, że Polacy dużo narzekają, są narodem dość zazdrosnym, zawistnym, i myślę, że są takimi osobami, które źle tolerują odmienność.  Z drugiej strony czuję, że Polacy są bardzo pracowici, kreatywni, innowacyjni i wydaje mi się, że są narodem, który zawsze sobie poradzi. Widać to po Polakach migrujących na Wyspy Brytyjskie. Poznałem pewną Polkę w Dubaju, która miała ciężką sytuację życiową, ale właśnie to, że jest Polką pozwoliło jej na znalezienie jakieś rozwiązania, na, jak to się mówi w języku polskim, „załatwienie czegoś” – co ciekawe określenie takie nie funkcjonuje w innych językach, tylko po polsku można „coś załatwić”. Gdzieś tam trochę kombinujemy, ale ogólnie powiedziałbym, że jesteśmy pragmatyczni, czyli jeśli coś trzeba osiągnąć, dajcie to Polakowi, on znajdzie sposób. Polak potrafi.

 

Uważa się  Pan za osobę atrakcyjną i modną? Ktoś Panu pomaga w doborze stylizacji na wystąpienia? Niebieski garnitur to Pana znak rozpoznawczy :)

Niestety nie bardzo :) Raczej jestem humanistą, którego nie rażą dwie inne skarpetki na stopach. Od lat ubiera mnie personal shopper, a garnitury szyje mi ulubiony krawiec, na miarę. Gdybym miał się sam ubierać to pewnie byłby niezły obciach :) Ale na swoją obronę mam to, że z czasem zacząłem się uczyć kolorów, w których dobrze wyglądam (np. błękit). Zaakceptowałem to, że przed ważnym wystąpieniem trzeba iść do fryzjera stylisty i zrobić make-up i krok po kroku dorastam nawet do smokingu i muchy :) Musi być tam jednak jakiś akcent kolorowy bo kocham kolory i pomimo odpowiedzialnej pracy jestem takim trochę kolorowym, wolnym ptakiem.

 

A jak dbać o nasz wizerunek w mediach społecznościowych? Jak Pan to robi?

Budowanie profesjonalnego wizerunku w mediach społecznościowych to dziś wręcz obowiązek.  Facebook, Twitter, Instagram, GoldenLine, Google + czy LinkedIn to już konieczność. Dziś jeśli chcesz zbudować swój personal branding w social media  - musisz wykazywać aktywność, uczestniczyć  w branżowych spotkaniach i wydarzeniach.
To, co przekazuję ludziom na moich profilach to praktyczna i ciekawa wiedza merytoryczna, zawierająca dużo energii, humoru i inspiracji do rozwoju własnego. Pokazuję im, że jestem takim samym człowiekiem - pragnącym szczęścia i unikającym cierpienia.

 

Czy taki jest Pan naprawdę?

Dokładnie tak :)

 

Dużo Pan podróżuje, występuje przed publicznością. Jak dba Pan o swoje zdrowie lub work-life balance, czy głownie gra w golfa czy coś więcej?

Nie do końca wierzę w koncepcję work-life balance. Wydaje mi się, że jest bardzo idealistyczna, idylliczna, a wręcz utopijna. Natomiast ja staram się podzielić swój rok na dwa obszary. W jednym zajmuję się projektami, które sprawiają mi frajdę, w których realizuję swoje pasje. Jest to głównie siatkówka, golf, buddyzm. Drugą połowę roku przeznaczam na podróże. Ponieważ podróżuję najczęściej wraz z osobami, z którymi jestem związany prywatnie, to statystycznie rzecz ujmując, sześć miesięcy poświęcam na życie prywatne, a sześć na życie zawodowe. Na pierwszy rzut oka jest to work-life balance, ale tak naprawdę właśnie podczas urlopów, nie w pracy, przychodzą mi do głowy najciekawsze pomysły dotyczące pracy. Czasami ten mój balans jest zaburzony, a cała uwaga nakierowana na pracę. Chyba mnie to ratuje i sprawia, że się nie wypalam, że te rzeczy, które robię zawodowo, mógłbym także robić za darmo, bo, mówiąc kolokwialnie, one mnie rajcują

Jakub B. Bączek
fot. archiwum prywatne

 

Z jakich zabiegów Pan korzysta?

Regularnie chodzę na SPA. Lubię masaż filipiński, balijski, masaż kamieniami i aromaterapię. Nie bardzo odpowiada mi mocny masaż tajski bo  z reguły wszystko mnie po nim boli :) Poza tym, piję dużo soków z owoców i warzyw. Dodaję do nich spirulinę, wapno z Okinawy, a czasem też bardziej wyszukane super food. Raz na jakiś czas robię sobie też u kosmetyczki maseczkę na twarz i na co dzień używam kremów do twarzy dla facetów po 30-tyce :) Raz w życiu byłem na manicure, ale uciekłem w połowie :) :) :)

 

Nasza platforma przybliża ludziom tematy do tej pory "mniej popularne / trudne". Czy w Pana opinii ludzie są bardziej odważni i otwarci w dbaniu w swój wygląd?

Na pewno warto! Szczególnie mężczyzn zachęcam do tego by o siebie bardziej dbali. Nie tylko chodzi o nich, ale też o komfort i satysfakcję ich partnerek życiowych (tudzież partnerów). Myślę, że jeszcze 15 lat temu modny mężczyzna, który używa kremu kojarzony był raczej ze środowiskiem gejów. Dziś na szczęście jest inaczej. To co kiedyś było typowe dla homoseksualnych mężczyzn, teraz jest już standardem na ulicach Warszawy. 

 

Czego zatem życzyłby Pan Czytelnikom Zatoki Piękna na cały 2017 rok? 

W 2017-tym na pewno sporo chcę zrobić dla ludzi. Moja misja to "podnosić przychody i jakość życia moich Klientów" i... nie zawaham się jej użyć!


Życzę Wszystkim wspaniałego 2017 roku! Pamiętajcie, że marzenia się (same) nie spełniają. Marzenia się...
SPEŁNIA!!!