Iniekcje toksyny botulinowej to jeden z najpopularniejszych i najszybszych sposobów na pozbycie się zmarszczek. Dają one również szereg innych możliwości, co wykorzystują m.in. politycy, prawnicy, a także psychiatrzy.

Zazwyczaj celem zabiegu jest zniwelowanie zmarszczek, jednak w taki sposób, aby efekty były jak najbardziej naturalne. Zupełnie inaczej wygląda to w przypadku Protoxu, który nie polega na tymczasowym pozbyciu się niepożądanych linii i zmarszczek. Tutaj toksyna botulinowa podawana jest w takich dawkach, aby dosłownie "zamrozić" twarz, tak, by później nikt nie mógł z niej wyczytać emocji.

Protox to nic innego, jak botox w wersji dla profesjonalistów, przeznaczony dla osób będących pod nieustanną presją. Jest to zabieg idealny dla ludzi zapracowanych, pełniących funkcje kierownicze, od których wymaga się, by zachowali kamienną twarz nawet wtedy, kiedy słuchają szalonych pomysłów. Dotyczy to zresztą też osób, które muszą patrzeć na swoich klientów bez osądzania. Jak podaje magazyn BW Businessworld, co ciekawe zabiegowi poddają się również instruktorzy jogi.

Tematu podjął się też The Independent. Brytyjski dziennik odniósł się do statystyk Brytyjskiego Stowarzyszenia Chirurgów Plastycznych, które zauważyło, że zainteresowanie operacjami plastycznymi zmalało o kilkadziesiąt procent. Ludzie zwracają się dziś w stronę metod niechirurgicznych. Co zaskakujące, pokaźną grupę osób decydujących się na botox tworzą właśnie specjaliści, którzy muszą, a przynajmniej powinni, ukrywać swoje emocje.

Na tzw. Protox decydują się więc m.in. prawnicy, politycy, psychiatrzy, detektywi, maklerzy giełdowi i bankierzy. Część z nich, jak np. psychiatrzy, skupia się na zniwelowaniu zmarszczek między brwiami. Wszystkich łączy jeden cel: zredukować ekspresje mimiczne twarzy. W grupie tej nie brakuje też pacjentek, które chcą przeciwdziałać stereotypowi nadmiernie emocjonalnych kobiet.

Protox obejmuje również zabiegi mające na celu leczenie nadpotliwości, przede wszystkim w obrębie czoła czy dłoni. Nadmierne pocenie się zdradza w końcu targające ludźmi emocje, które w życiu zawodowym, w tym podczas trudnych spotkań biznesowych, są raczej niewskazane.