Od lat, traktowany jako najskuteczniejsza broń w walce ze zmarszczkami mimicznymi, święci triumfy w kategorii nieinwazyjnych zabiegów medycyny estetycznej i niewiele wskazuje na to, by trend miał się odwrócić. Cieszący się dużym zainteresowaniem botoks sprawdza się bowiem nie tylko w redukcji zmarszczek.

Choć botoks w dziedzinie medycyny estetycznej uchodzi za jedno z największych odkryć, jego historia może budzić niesmak. Sięga ona lat 20. ubiegłego wieku, kiedy wskutek wytwarzania wędlin na skalę przemysłową odnotowano przypadki zatrucia jadem kiełbasianym. Zajmujący się nimi lekarz użył wówczas nazwy botulina pochodzącej od terminu botulus (łac. kiełbasa). Intensywne badania nad toksyną botulinową rozpoczęły się w trakcie II wojny światowej. Słynną dziś neurotoksynę powodującą czasowy paraliż mięśni planowano wykorzystać jako broń biologiczną. Dzisiaj na szczęście jej stosowanie sprowadza się głównie do walki z problemami estetycznymi.

 

Botoks odkrywany na nowo

Ankieta Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging nie pozostawia złudzeń. Botoks, jako najczęściej wykonywany zabieg medycyny estetycznej w swoich gabinetach, wskazało aż 87 proc. biorących udział w badaniu lekarzy. Co więcej, w ostatniej dekadzie jego możliwości znacznie ewoluowały. Jeszcze 10 lat temu przyjmowało się, że za pomocą toksyny botulinowej można wygładzać zmarszczki jedynie w górnej części twarzy. Dzisiaj technika daje na szczęście o wiele większe możliwości.

 

Komentarz eksperta

dr Andrzej Ignaciuk
dr Andrzej Ignaciuk
Toksyna botulinowa nadal pozostaje najważniejszym i najczęściej stosowanym zabiegiem w medycynie estetycznej. Najlepsze, najbardziej przewidywalne i najbezpieczniejsze efekty osiągniemy używając botoksu w górnej części twarzy: są to okolice oczu, czoło oraz obszar między brwiami. Ostatnio z coraz lepszymi efektami zabiegom z toksyną botulinową poddaje się także dolną część twarzy: bródkę, mięśnie żwacze (bruksizm) czy okolice i kąciki ust

 

Jak widać, botoks bywa pomocny nie tylko w redukcji problemów typowo estetycznych, ale i zdrowotnych. Wśród jego licznych zastosowań wymienia się m.in. walkę z bruksizmem, czyli zgrzytaniem zębami i zaciskaniem szczęk, z tzw. gummy smile, czyli dziąsłowym uśmiechem, a także z migreną. Marc Axel Wollmer z kliniki w Hamburgu odkrył ponadto, że toksyna botulinowa sprawdza się także w redukcji objawów depresji. Substancja podana w skórę między brwiami oddziałuje na ośrodek emocji, co u poddanych badaniu osób poskutkowało spadkiem objawów depresji o 47 proc.

- Toksyna botulinowa to przede wszystkim lek wykorzystywany w neurologii do leczenia różnych schorzeń. Neurolodzy stosują go o wiele dłużej i w o wiele większych dawkach. Również lekarze medycyny estetycznej stosują botoks w leczeniu nadpotliwości czy bruksizmu, a nie tylko do relaksowania zmarszczek. Zakres zabiegów wykonywanych w polskich gabinetach nie różni się od zabiegów w innych częściach świata, gdyż zarówno polscy lekarze uczestniczą w światowych kongresach, jak i wybitni specjaliści zagraniczni bardzo często goszczą na polskich sympozjach – zauważa dr Ewa Żabińska, dermatolog z kliniki medycyny estetycznej Czas Kobiety w Krakowie, członkini Europejskiego Stowarzyszenia Kosmetologii i Dermatologii Estetycznej.



Botoksem w gummy smile

Za pomocą toksyny botulinowej można nie tylko zredukować zmarszczki, ale także leczyć bruksizm, nadpotliwość czy zmniejszyć tzw. dziąsłowy uśmiech. Które zastosowania botoksu wykorzystywane są w polskich gabinetach medycyny estetycznej? Dr Agnieszka Bliżanowska, specjalista dermatolog i lekarz medycyny estetycznej z Centrum Medycyny Estetycznej i Dermatologii WellDerm, potwierdza, że toksyna botulinowa ma rzeczywiście dużo szersze zastosowanie niż redukowanie zmarszczek mimicznych. 

- Preparat ma naprawdę obszerne dossier naukowe! W medycynie (między innymi w neurologii i okulistyce) stosowany jest od ponad 20 lat. W gabinetach medycyny estetycznej botoks najczęściej wykorzystywany jest w celach estetycznych, ale nie tylko jako sposób na odmładzanie. Za pomocą niewielkich dawek botoksu mogę poprawić urodę np. podnieść opadające kąciki ust czy oczu, unieść haczykowaty nos, a także upiększyć brodę: zlikwidować „cellulit” na brodzie, usunąć „brodę czarownicy” - mówi dr Agnieszka Bliżanowska.

Botoks, jak dodaje ekspertka, to także sposób na gummy smile, czyli dziąsłowy uśmiech. – Mówimy o nim wtedy, gdy przy uśmiechu widać więcej niż 3-4 mm dziąsła. Co ciekawe przypadłość ta jest dość powszechna, dotyczy około 12 proc. społeczeństwa – zaznacza. Preparat coraz częściej doceniają ponadto osoby z nawykowym zaciskaniem zębów. Co ważne, nawet w tym przypadku pacjent zyskuje pożądany efekt estetyczny.

- Choć to dolegliwość stomatologiczna, można się jej pozbyć u lekarza medycyny estetycznej, który specjalizuje się w nietypowym zastosowaniu botoksu. Odpowiednio podana toksyna botulinowa relaksuje mięśnie żwacze, w efekcie pacjent przestaje tak mocno zaciskać zęby. Zabieg wpływa także na wygląd, przy okazji osiągamy efekt wyszczuplenia i złagodzenia rysów twarzy, ponieważ zrelaksowane żwacze stają się mniej rozbudowane i nie tak mocno napięte – tłumaczy dr Agnieszka Bliżanowska.

Jak twierdzi dr Marek Wasiluk, specjalista medycyny estetycznej i ekspert w dziedzinie laseroterapii oraz właściciel warszawskiego Centrum Medycyny Nowoczesnej Triclinium, w Polsce relatywnie mało osób podejmuje się leczenia botoksem migreny. - Rzadkość leczenia w ten sposób migren wynika z faktu, że na szkoleniach z medycyny estetycznej odbywają się przede wszystkim szkolenia z dziedziny estetyki, a nie z tego typu zabiegów. A bardzo mało lekarzy ma ochotę na to, żeby poszukiwać i szkolić się zabiegów na własną rękę. Zagadnienia z zakresu neurologii są praktycznie całkowicie pomijane podczas szkoleń z medycyny estetycznej – wyjaśnia.

Paradoksalnie, działanie botoksu sprzyja walce ze szkodliwymi nawykami. - Toksyna botulinowa pomaga również w odzwyczajeniu się od marszczenia. Dlatego szczególnie polecana jest osobom, które cały czas marszczą czoło lub okolicę między brwiami. Dzięki botoksowi można odzwyczaić się od tego postarzającego nawyku w przeciągu 2-3 lat – dodaje dr Andrzej Ignaciuk. Mimo tak szerokiego zastosowania botoksu, w polskich gabinetach, wyłączając oczywiście zabiegi odmładzające, najczęściej stosuje się go w leczeniu nadpotliwości.

 

Toksyna botulinowa kontra nadpotliwość

Preparaty, zarówno drogeryjne, jak i apteczne, wśród osób z nadpotliwością zwyczajnie zawodzą, co dodatkowo potęguje stres, a wraz z nim – uciążliwy problem. To sprawia, że stosunkowo często, zwłaszcza w okresie letnim, toksynę botulinową stosuje się w leczeniu nadpotliwości w okolicach pach, rąk i stóp. Tak jak i w celach estetycznych, tak i tu wykorzystuje się blokujące działanie toksyny, choć akurat na przewodzenie pobudzenia nie z nerwu na mięsień, a z nerwu do gruczołu potowego. - W przypadku nadpotliwości blokowane jest pobudzenie gruczołu potowego do wytwarzania nadmiernej ilości potu. Ta blokada trwa kilka miesięcy i można ją wykonać w obrębie pach, dłoni czy stóp – mówi dr Ewa Rybicka z kliniki Estetica Nova.


- Botoks jest obecnie najskuteczniejszym i najekonomiczniejszym sposobem na tę dolegliwość. Toksyna botulinowa sprawia, że gruczoły potowe przestają otrzymywać sygnał prowokujący je do wzmożonego działania. Zaznaczę, że nie chodzi tu o to, żeby wyeliminować pocenie się w ogóle, a o to, żeby zmniejszyć nadpotliwość – zaburzenie, które u niektórych oznacza nawet 10-krotnie wyższe wydzielanie potu, niż potrzebuje tego organizm – dodaje dr Agnieszka Bliżanowska. Popularność zabiegu z użyciem botoksu w leczeniu tego problemu wynika przede wszystkim z jego skuteczności.

Efekty ostrzykiwania toksyną botulinową miejsc objętych nadmierną potliwością zauważalne są już po pierwszym zabiegu. Po 3-4 zabiegach w odstępach półrocznych, jak wynika z doświadczenia dr Agnieszki Bliżanowskiej, zwykle do ochrony przeciw poceniu wystarczą już ogólnodostępne dezodoranty. Sam zabieg jest bezbolesny i wykonywany w znieczuleniu miejscowym, a jego czas trwania ogranicza się do 15-20 minut. Jeszcze bardziej kuszące wydają się jego rezultaty. Jak informuje dr Ewa Rybicka z kliniki Estetica Nova, wydzielanie potu zmniejsza się o 87 proc. po tygodniu od leczenia, a u 95 proc. pacjentów objętość potu maleje co najmniej o połowę.

Kuracja, jak każda inna bazująca na botoksie, nie daje trwałych efektów. W przypadku leczenia nadpotliwości utrzymują się one zazwyczaj od sześciu do dziewięciu miesięcy, natomiast u osób aktywnych fizycznie wymaga ono powtórzenia średnio po czterech do sześciu miesiącach. Cena zabiegu zależy od obszaru poddanego procedurze. Leczenie nadpotliwości pach kosztuje ok. 1,6 tys. zł, dłoni – ok. 1,8 tys. zł, a stóp – ok. 2 tys. zł.

 

Iniekcja wyłącznie u profesjonalisty

Stosowanie toksyny botulinowej zarezerwowane jest oczywiście dla specjalistów. - Botoks jest w mojej opinii jednym z najlepszych i zarazem najprostszych zabiegów medycyny estetycznej, choć żeby prawidłowo go podawać, trzeba znać dobrze anatomię mięśni. Trwa dosłownie kilka sekund, dobrze zrobiony praktycznie nie wywołuje powikłań, nie powoduje alergii itd. Sprawdza się bardzo dobrze we wszystkich wskazaniach, także tych mniej typowych, jak nadpotliość czy bruksizm. Jedyną jego wadą jest to, że działa stosunkowo krótko i nie niweluje problemu na stałe – podkreśla dr Marek Wasiluk.

Zabiegi z wykorzystaniem toksyny botulinowej są nieinwazyjne, nie oznacza to jednak, że można poddać się im u dentysty czy w zwyczajnym gabinecie kosmetycznym. Oddając się w ręce osoby niekompetentnej, narażamy się na tzw. „przebotoksowanie” twarzy. Jak tłumaczy prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging, niewłaściwe zastosowanie botoksu może mieć przykre konsekwencje.

- Nieumiejętne podanie toksyny botulinowej sprawia, że twarz staje się nieruchoma, skóra zbyt napięta, a powieki opuchnięte. W skrajnych przypadkach może dojść także do asymetrii twarzy. Aby tego uniknąć należy zastosować kilka zasad. Po pierwsze, botoksu nie powinno podawać się częściej niż co trzy miesiące. Po drugie, powinno się to robić tylko u doświadczonego lekarza. Tylko zbyt częste podanie botoksu w złych okolicach i przez osobę niekompetentną może spowodować niepożądane efekty. Przy dobrze wykonanym zabiegu, przeszklonym lekarzu, rozsądnej pacjentce i odpowiednich wskazaniach niebezpieczeństwo jest minimalne – mówi dr Andrzej Ignaciuk, lekarz medycyny estetycznej, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging.

Właściwe podanie toksyny botulinowej gwarantuje, że mięśnie nie ulegną zanikowi i nie będą słabsze. Istotne jest oczywiście zastosowanie jej w odpowiedniej ilości i w odpowiedni sposób, a także po upływie określonego czasu. Co jednak zrobić, gdy coś pójdzie nie tak? Chociaż ryzyko pojawienia się nieoczekiwanych skutków ubocznych po wizycie u doświadczonego lekarza jest minimalne, złe podanie preparatu może skutkować asymetrią czy opadaniem powieki. - Wtedy, jeżeli nie minęło więcej niż 2-3 tygodnie, możemy próbować to korygować. W okresie późniejszym musimy czekać, aż efekt minie, jest to zazwyczaj okres ok 3-6 miesięcy – tłumaczy dr Andrzej Ignaciuk. - Czasem również niechciane efekty wynikają z zachowania pacjentów, którzy nie stosują się do zaleceń lekarza – dodaje.