Nie tak dawno temu hitem była akupunktura kosmetyczna twarzy. Odkąd ludzie coraz częściej zaczęli spoglądać na osiągnięcia medycyny wschodniej, popularność zaczęły zyskiwać nowe metody pielęgnacyjne. Mowa tu nie tylko o masażach czy japońskich i południowokoreańskich rytuałach pielęgnacyjnych, ale także o tajemniczo brzmiącym gua sha.


Gua sha to jedna z najnowszych praktyk stosowanych w USA, która w dużym uproszczeniu jest chińskim masażem leczniczym oznaczającym tyle, co pocieranie skóry specjalnymi akcesoriami. W masażu ciała stosuje się płytkę z rogu bawolego, jednak gua sha twarzy wymaga odpowiedniej delikatności, dlatego w tym przypadku masaż wykonuje się za pomocą żadu nefrytowego lub kwarcu różowego. Gua sha twarzy nie pozostawia więc zaczerwienień skóry, typowych dla przeprowadzanego tą metodą masażu ciała.

Masaż wykonany metodą gua sha oczyszcza z toksyn, poprawia krążenie, redukuje opuchliznę i obrzęki oraz powoduje rozszerzenie naczyń krwionośnych. Pocieranie skóry powoduje uruchomienie procesów naprawczych, co prowadzi do regeneracji i wygładzenia cery. Gua sha redukuje obrzęki i zrosty, pozwalając skórze lepiej funkcjonować. Dodatkowo oczyszcza z zanieczyszczeń i nadmiaru sebum, odblokowując pory i zmniejszając ryzyko powstawania zmian trądzikowych. W efekcie taki masaż może przyczynić się do wygładzenia zmarszczek i zmniejszenia opuchlizny twarzy oraz cieni pod oczami.

Gua sha twarzy uchodzi za kolejną metodę rozwiązywania takich problemów, jak przesuszona skóra, wypryski, przebarwienia i objawy starzenia. Pocieranie zaczyna się od szyi, a kończy na czole, przy czym dla uzyskania pożądanych efektów masaż powinno przeprowadzić się dwa lub trzy razy w tygodniu. Czy to jednak na pewno dobry sposób na pielęgnację twarzy? Temat wcale nie jest niszowy, ponieważ taki masaż rekomenduje m.in. kosmetyczka Cecilia Wong z Manhattanu, którą odwiedzają Uma Thurman i Zac Posen. Wygląda więc na to, że nawet jeśli cera nie zyska na nim tak, jak na zabiegach medycyny estetycznej, warto spróbować.