Niewiele brakowało, a decyzją redaktorów Oxford Dictionaries słowem roku 2016 byłoby właśnie hygge. Ostatecznie to się nie stało, ale gdyby decyzja miała zapaść w oparciu o trendy w stylu życia, postanowiliby pewnie inaczej. Czym jest hygge i w jaki sposób wdziera się ono do świata urody?


Hygge, mówiąc najkrócej jak się da, to duńska sztuka szczęścia, która zakłada czerpanie przyjemności z codziennych doświadczeń. Najczęściej sprowadza się ona do tworzenia w domu miłej, ciepłej atmosfery oraz spotkań z rodziną i przyjaciółmi w przestrzeni, w której czujemy się komfortowo. Sztuka polega również na wyeliminowaniu czy raczej posiadaniu dystansu do wszystkiego, co mogłoby nas irytować lub przytłaczać emocjonalnie.

Podejście Duńczyków zdominowało w ubiegłym roku chociażby blogi lifestylowe czy serwis Instagram. Nic dziwnego, że trend zaczął wpływać także na branżę urodową. Jak podał niedawno serwis Refinery29, obsesja na punkcie hygge zaowocowała stworzeniem jednego z najgorętszych trendów w koloryzacji włosów. Tego roku na głowach ma być słonecznie, dominować będą bogate brązy, maślany blond, kremowa pomarańcza i odcienie złota.

By być na topie, nie trzeba jednak farbować włosów. Wystarczy zakup odpowiednich kosmetyków, a nawet zmiana podejścia do codziennej pielęgnacji. Sądząc po efekcie szminki, kosmetyki można potraktować jako inwestycję w zdrowie emocjonalne. Idąc tym tropem, nietrudno dostrzec, że ogromny potencjał do wpisania się w trend mają chociażby produkty do kąpieli i balsamy do ciała.

Dobrym przykładem jest marka 58 Lifestyle z Londynu, która stworzyła niedawno zestaw Hygge Kit, z założenia służący poprawianiu samopoczucia i przywracaniu równowagi. W jego składzie znajdziemy ekologiczną świecę sojową, olej do kąpieli i relaksujący odświeżacz powietrza w mgiełce. Wszak przygotowując sobie kąpiel, warto zadbać o atmosferę. Nastrojowa świeca i odpowiedni aromat unoszący się w powietrzu pomagają cieszyć się chwilą, nawet rzeczą tak pozornie błahą, jak kąpiel.

Hygge zachęca ludzi, aby zwolnili i traktowali swój pielęgnacyjny rytuał jako doświadczanie małych momentów życia, którymi należy się cieszyć. Postępowanie zgodnie z duńską sztuką szczęścia ma w końcu działać też na naszą duszę. Jeśli tylko odpowiednio do tego podejść, kojące może okazać się samo zastosowanie aromatycznego balsamu do ciała. Uszczęśliwić może również stworzenie makijażu czy poświęcenie wieczoru na spokojne zastosowanie maseczki do twarzy.

Choć możemy nie zdawać sobie z tego sprawy, w zgodzie z nurtem hygge działa coraz więcej uzdrowisk i salonów urody. Nową obsesję ochoczo wykorzystują też wszystkie marki, które zachęcają do czerpania korzyści płynących z aromaterapii. Najistotniejsze w tym wszystkim jest jednak skupianie się na rytuałach i czerpanie z nich przyjemności. Koniec końców, relaks doskonale odświeża naszą skórę – niweluje stres, a to z kolei ogranicza produkcję wolnych rodników.