Może się wydawać, że złote zęby dawno przestały być wstawiane. To jednak nieprawda. To, co dla jednych jest obciachem, dla innych stało się powracającą modą i sposobem na podkreślenie swojej indywidualności. Istnieje też szereg innych powodów, dla których złoto, chociaż w mniejszym stopniu niż kiedyś, nadal jest używane w stomatologii.

 

Znany z modyfikowania ciała polski raper Popek zafundował sobie złote implanty. Plotki głoszą, że błyszczące szczęki kosztowały go ponad 300 tys. zł. Tym większą wrzawę w sieci wzbudziły jego zapewnienia, że swoje drogie zęby powyrywa i rozda ubogim. Wykonawca chwalił się, że jest chyba jedynym w Europie człowiekiem z całkowicie złotymi zębami. Oczywiście nie jest to prawdą. Podobny uśmiech od ponad dwóch dekad nie znika z twarzy kultowego DJ-a i twórcy muzyki drum'n'bass Clifforda Josepha Price'a, zwanego... Goldie. Z pewnością można by także poszukać kilku zupełnie nieznanych osób, szczególnie wśród mieszkańców wschodnich rubieży kontynentu.

Złoto było i jest używane w protetyce stomatologicznej nie tyle ze względu na jego walory estetyczne, które są co najmniej dyskusyjne, ale przez wzgląd na jego właściwości. Jest to metal kowalny, ciągliwy, niekorodujący, a na dodatek umieszczony w jamie ustnej nie wywołuje uczuleń - przynajmniej nie w swojej czystej 24 karatowej postaci. Złoto ma również właściwości bakteriostatyczne. Oznacza to, że jego użycie w stomatologii może być traktowane jako sposób na zmniejszenie ryzyka wystąpienia tzw. próchnicy wtórnej. Elastyczność tego kruszcu sprawia, że lepiej rozkładają się siły towarzyszące działaniu szczęk niż, gdy używa się innego rodzaju materiałów, np. stali. To oznacza mniejsze obciążenie korzenia zęba, a także ogranicza ścieranie się zębów przeciwległych. Złote plomby są trwałe, nie pękają i odznaczają się bardzo dobrą szczelnością. Metale szlachetne nie wchodzą też w reakcje elektrochemiczne, a przez to nie doprowadzają do ciemnienia tkanek przyległych, np. do koron protetycznych.

Większość właściwości złota jest dobrze znanych, a jego użycie w protetyce ma wieloletnią tradycję. Najnowsze materiały, o których właściwościach nieraz słyszymy, mają dobrą prasę, ale dopiero po obserwacji pokolenia uzupełniającego i nadbudowującego sobie nimi zęby, będziemy mogli stwierdzić, jaki faktycznie jest wpływ ich wieloletniego użytkowania. Złoto zaś używane było do naprawy i zdobienia zębów już w starożytności. Do tworzenia protez stosowali je chociażby Etruskowie. W krajach arabskich ponad 1000 lat temu ubytki uzupełniano złotymi płatkami. Jak można przeczytać w numerze 12 Twojego Przeglądu Stomatologicznego z roku 2005, "(...) W epoce odrodzenia słynny chirurg Ambroise Paré (1510-1590) wzmacniał rozchwiane zęby złotą ligaturą, a także wykonywał złote korony, które łączył z sąsiednimi zębami za pomocą złotych nici. Z kolei Wawrzyniec Heistler (1683-1758) ubytki próchnicowe po „oskrobaniu zębów z uszkodzonych tkanek” wypełniał złotą folią".

O popularności złotych zębów w XX wieku świadczy smutny fakt ilości złota wyrwanego ze szczęk więźniów nazistowskich obozów koncentracyjnych. Do początków października 1942 roku naczelny urząd służby sanitarnej SS wszedł w posiadanie 50 kilogramów szlachetnego metalu. Był to zapas wystarczający na 5 lat działalności placówek leczniczych leczących esesmanów i ich rodziny. Według ustaleń członków obozowego ruchu obozu, w samym Auschwitz rabowano w ten sposób ok. 10 kg złota miesięcznie. Informację tę można znaleźć na stronie www.70.auschwitz.org. Inwestycja w złote uzębienie nie była, jak mogą sadzić niektórzy, formą lokaty kapitału dla niepewnych swojej przyszłości Żydów. W 1940 roku 76 procent mężczyzn i 56 procent kobiet w USA także posiadało złote zęby.

Użycie złota zaczęło spadać wraz z pojawieniem się amalgamatu będącego stopem różnych metali (m.in. srebra, cyny, miedzi, kadmu) z rtęcią, a później w wyniku powstania nowoczesnych materiałów ceramicznych o kolorystyce wiernie imitującej barwę szkliwa. Metalowe plomby i korony stały się passé. W ostatnich latach popyt na złoto stomatologiczne zmniejszył się o 60 procent. Dziesięć lat temu stomatolodzy zużywali ok. 67 ton złota rocznie.

Dzisiaj nadal używa się złota do uzupełniania ubytków, tworzenia mostów i koron, a także protez ruchomych (sztucznych szczęk). Powstają także nowe preparaty, których działanie przeciwbakteryjne oparte jest na użyciu cząsteczek srebra i złota. Do gabinetów dentystycznych wkraczają zdobycze nanotechnologii. Złoto zatem nie znika ze stomatologii.

Złote i zdobione kamieniami szlachetnymi nakładki na zęby, wzorem Afroamerykanów z południa USA, zaczęły nosić gwiazdy show-biznesu, sportowcy i modelki. Nasi rodzimi artyści estradowi są jeszcze w tym względzie zachowawczy, nie licząc rapera Popka. Zapewne jednak podchwycą modę zza oceanu. Chociaż, czy faktycznie zza oceanu? Przecież to właśnie my, mieszkańcy wschodniej części Europy, mieliśmy złote szczęki wcześniej niż oni.

Komentarz eksperta

lek. stom. Alicja Ramsz
lek. stom. Alicja Ramsz
Zaletą złota jest przede wszystkim jego biokompatybilność, co oznacza, że idealnie integruje się z tkankami - nie daje reakcji alergicznych, a w przypadku stosowania złota w okolicy przydziąsłowej, gojenie dziąsła jest szybsze niż przy stosowaniu innych metali. Złoto posiada również właściwości bakteriostatyczne - hamuje rozwój bakterii, dzięki czemu zmniejsza ryzyko powstania próchnicy wtórnej pod koroną protetyczną. Ze względu na aktualną cenę złota (cena korony na podbudowie ze złota jest porównywalna z ceną bardziej estetycznej korony pełnoceramicznej) oraz dążenie pacjentów do idealnej estetyki (brak efektu naturalnej przezierności korony na podbudowie ze złota w odcinku przednim) w stomatologii złoto wykorzystywane jest coraz rzadziej.