Spersonalizowany krem probiotyczny zmniejsza kolonie patologicznych bakterii zaostrzających objawy atopowego zapalenia skóry. Przynajmniej tak wynika z badań amerykańskich naukowców, którzy w tworzeniu emulsji do stosowania zewnętrznego bazowali na mikrobiomie pacjenta.

Kosmetyki probiotyczne nie są niczym nowym. Od wielu lat można znaleźć je w ofercie linii pielęgnacyjnych, w tym przeznaczonych do pielęgnacji twarzy. Korzystne bakterie w produktach kosmetycznych mają działać tak, jak na układ pokarmowy: uspokajać skórę, tworzyć barierę ochronną i zapobiegać stanom zapalnym. Kosmetyki z żywymi kulturami bakterii zmniejszają zaczerwienia i podrażnienia, dlatego też zaleca się je osobom z AZS oraz trądzikiem pospolitym lub różowatym. Spersonalizowane produkty probiotyczne są jednak czymś nowym i mogą zrewolucjonizować świat chorych na atopowe zapalenie skóry.

Jak poinformowało w lutym czasopismo "Science Translational Medicine", naukowcy stworzyli bazujący na mikrobiomie pacjenta krem, mogący odeprzeć infekcje bakteryjne. Richard Gallo, szef wydziału dermatologii Uniwersytetu Kalifornijskiego, współautor badania, tłumaczy, że w tworzeniu emulsji wykorzystano konkretne szczepy korzystnych bakterii, których na skórze pacjenta było za mało. Zastosowanie ich w emulsji opłaciło się! Po aplikacji spersonalizowanego kremu z probiotykami udało się bowiem zahamować rozwój kolonii bakterii Staphylococcus aureus, czyli gronkowca złocistego.

U osób z atopowym zapaleniem skóry dużym problemem jest właśnie kolonizacja skóry przez drobnoustroje, w tym bakterie Staphylococcus aureus, które nasilają stan zapalny, a co za tym idzie, także uporczywy świąd. Spersonalizowany krem hamując ich rozwój zredukował więc też objawy choroby. Wprawdzie innowacyjną emulsję testowano jedynie na pięciu pacjentach, ale w każdym przypadku odnotowano co najmniej 90-procentową redukcję liczby bakterii gronkowca złocistego.

Niestety, na razie jest to terapia eksperymentalna i wręcz niemożliwe jest stworzenie takiego kremu dla każdego chorego na AZS. Na tak wczesnym etapie badań byłoby to zbyt drogie. Odkrycie naukowców daje jednak nadzieję na to, że w przyszłości objawy AZS przestaną dokuczać pacjentom tuż po zdiagnozowaniu choroby.