Nie statuetki i wielkie wyróżnienia, a łysienie plackowate – to właśnie stało się gorącym tematem po tegorocznej gali Oscarowej. To pokłosie żartu Chrisa Rocka, który po tym, jak zakpił z Jady Pinkett Smith dostał w twarz od jej męża Willa Smitha. 

Jada, kocham cię, 'G.I. Jane 2', nie mogę się doczekać, żeby go zobaczyć – właśnie tak zażartował podczas gali rozdania Oscarów komik Chris Rock, nawiązując do filmu Ridleya Scotta z 1997 r., w którym Demi Moore zagrała z ogoloną głową. Był to przytyk w stronę Jady Pinkett Smith, która w 2018 roku przyznała, że cierpi na łysienie plackowate. Żart spotkał się z ostrą reakcją Willa Smitha, który w obronie żony wyszedł na scenę i uderzył komika w twarz. Incydent stał się głównym tematem gali, a o łysieniu plackowatym piszą dziś wszystkie portale dla kobiet i nie tylko.

Jada Pinkett Smith swoje problemy z wypadaniem włosów długo ukrywała pod turbanem. W końcu jednak wyznała, że zmaga się z łysieniem plackowatym i zgoliła włosy. Choroba, jak i odważny krok, na który się zdecydowała, nadal bywają niestety obiektem żartów, a niesłusznie, ponieważ łysienie plackowate może dotyczyć nawet 1 proc. populacji. Jada Pinkett Smith to zresztą nie jedyna znana kobieta z tą przypadłością, ponieważ dotknęła ona też piosenkarkę Shakirę czy modelkę Tyrę Banks. 

Czy łysienie plackowate jest wyleczalne?

Otwartość gwiazd na temat łysienia plackowatego to duży ukłon w kierunku wszystkich chorych. Jest to bowiem choroba autoimmunologiczna, na którą nie ma się wpływu, a uszkodzenia mieszków włosowych pojawiają się u młodych osób. Skutkiem są ogniska wyłysienia, które mogą obejmować nawet całą głowę lub duże jej obszary. Problem zdarza się niektórym ukrywać pod peruką, chustą czy turbanem, jednak łysienie plackowate może obejmować też brwi czy rzęs. Niewybredne żarty na ten temat są zatem mocno nie na miejscu.

Łysienie plackowate, jak i inne choroby autoimmunologiczne, może być spowodowane czynnikami genetycznymi czy psychosomatycznymi, na przykład długotrwałym stresem. Czy jest ono wyleczalne? Dotąd dostępne terapie (m.in. glikokortykosteroidy, leki immunosupresyjne i fotochemioterapia), polegające na leczeniu miejscowym i ogólnym, dają niewielkie efekty. U leczonych po ustąpieniu stanu zapalnego w mieszkach włosowych udaje się czasem doprowadzić od odrostu włosów po upływie roku lub dwóch, jednak u ok. 10 proc. pacjentów choroba prowadzi do łysienia całkowitego.

Nadzieję na wyleczenie łysienia plackowatego dają leki nowej generacji, które znajdują się w fazie badań klinicznych. Dopóki nie zostaną one wprowadzone na rynek, pacjenci mogą liczyć na mniej efektywne terapie, a gdy uda się zahamować stan zapalny, także na zabiegi estetyczne na porost włosów. Zaliczają się do nich mezoterapia igłowa (także z użyciem osocza bogatopłytkowego) czy stymulacja wzrostu włosów laserem erbowo-yagowym.