Grażyna Paturalska to stylistka i projektantka z certyfikatem Osobistego Doradcy Zakupów i ogromnym doświadczeniem w biznesie modowym. Ma za sobą pracę w biznesie i jako posłanka sejmu; jest autorką książki “Ubierz Duszę” oraz cyklu audycji w Radiu Plus o tym samym tytule. Rozmowa ze stylistką otwiera oczy na szerokie pojęcie DOBREGO WYGLĄDU, gdzie indywidualny styl  jest ważniejszy niż trendy, a zmiany w garderobie mogą zapoczątkować przemianę całego życia.

 

Małgorzata Trejtowicz: Jak wiele można wyczytać z naszego stroju? 

Grażyna Paturalska: Strój może zdradzić o nas wiele, choć nie zawsze zdajemy sobie sprawę z jego  wagi. Jeśli potrafimy posłużyć się nim, możemy umiejętnie przekazać albo wręcz przeciwnie – ukryć pewne informacje o sobie. Ubranie, które zakładamy na siebie każdego dnia, tworzy naszą wizualną tożsamość, pokazuje w dużym stopniu - czasem w sposób świadomy, a czasem nieświadomy, jacy jesteśmy?

 

Jak na polu mody i stylu radzą sobie Polki? Dogoniłyśmy nasze koleżanki z Londynu czy Paryża?

Na to pytanie można odpowiedzieć dwojako. Uważam, że w pewnych kwestiach Polki przegoniły Europejki, które dawno temu mają za sobą etap, jaki my dopiero przechodzimy. Na Zachodzie Europy nastąpił ukłon w kierunku naturalizmu. Włosy mają być niefarbowane, paznokcie bez nakładek i sztucznych warstw -  pomalowane na naturalny kolor lub wcale. W Polsce synonim kobiety eleganckiej to staranność w stroju i dbałość o wygląd zewnętrzny: nienaganna fryzura, włosy w modnych kolorach, pomalowane paznokcie i makijaż.

 

Jeśli chodzi o strój, to Polki są bardziej niż Europejki „dopięte w szczegółach”, tzn. starannie dobierają elementy stroju i znają się na trendach.

Na Zachodzie ubiór odbiega od wyrafinowanej kompozycji całej stylizacji, bywa bardziej spontaniczny i niekoniecznie związany z obowiązującymi w danym sezonie trendami. Podczas kiedy my, Polki, z upodobaniem tworzymy nieskazitelną całość stylizacji, one od niej uciekają, łamiąc często podstawowe zasady.

 

Na czym polega DOBRY WYGLĄD? Czy to kwestia konkretnych rzeczy w szafie i śledzenia, co akurat jest modne?

Pewne rzeczy są niezbędnikiem w szafie każdej współczesnej kobiety. Do takich niezbędników należą na pewno dżinsy, koszulowa biała bluzka, kilka t-shirtów, marynarka. Nawet jeśli nie pracujemy w biurze, to są okazje, kiedy bardziej formalny strój jest niezbędny. Na pewno nie ma reguł, które mówiłyby, ile par spodni, spódnic czy marynarek musi być w naszej szafie. Ważne, żeby były w dobrym gatunku, zawsze świeżo wyglądające i pachnące. A  reszta zależy od tego, w jakich okolicznościach obracamy się na co dzień.

Na ulicach coraz częściej widać dobrze ubrane Polki i nie mam tu na myśli pogoni za obowiązującymi trendami mody. Zauważyć można, że w kwestii stroju coraz bardziej skupiamy się na tym, by ubrania były dopasowane do naszego indywidualnego stylu, a nie “gorącego trendu”. W ogóle częściej odchodzimy od „trendowości” - obowiązuje mnogość stylów i trudno wyobrazić sobie sytuację, że ktoś jest ubrany ewidentnie “niemodnie”, jeśli modny jest również styl vintage. Za to może być ubrany w niepasujące kolory, fasony źle dobrane do sylwetki lub strój nieodpowiedni do danej sytuacji.

Grażyna Paturalska
Grażyna Paturalska

 

Nie wszystkie kobiety lubią się stroić i wydawać sporą część pensji na ciuchy. Może moda nie jest potrzebna wszystkim?

Jestem pewna, że w modzie każdy może znaleźć coś dla siebie. Nie musimy trwonić wielkich pieniędzy na najnowsze kolekcje, by wyglądać “modnie”. Zarówno w sieciówkach, jak i droższych sklepach firmowych zawsze znajdziemy “coś modnego” - czyli dobrze wyglądającego, będącego uniwersalnym elementem stroju.

Kobieta, która nie lubi chodzić po sklepach i ma problem z szybkim doborem pasujących do niej ubrań może odwiedzić stylistkę. To zaoszczędzi jej wiele stresu, czasu i pieniędzy wydanych na nietrafione kompozycje. Znając swój typ kolorystyczny i typ sylwetki, znacznie łatwiej dokonywać wyborów najlepszych dla siebie ubrań, skompletować garderobę w sposób świadomy, a nie przypadkowy. Ubrania takie eksponować powinny nasze atuty, a ukrywać niedoskonałości. To podstawowa zasada dobrej stylizacji. Potem pozostaje już tylko decyzja, czy na daną okazję do spódnicy założymy eleganckie  szpilki czy tenisówki, jaki rodzaj dodatków wybierzemy na określoną okoliczność. Wszelkie inne wybory, takie jak długość spódnicy, kolor i fason, zostały już wcześniej ustalone i tylko takie znajdują się w naszej szafie.

Jednak wciąż jeszcze po siermiężnych czasach „komuny” stosunkowo niewiele Polek korzysta z fachowych porad stylistów. Pokutuje przekonanie, że wszystko najlepiej umiemy zrobić same, na wszystkim się znamy i na wszystkim możemy zaoszczędzić: począwszy od zakupów, poprzez tapetowanie, naprawę sprzętu domowego, a nawet samochodu w ekstremalnej wersji. A prawdą jest, że mało która kobieta potrafi naprawdę bezstronnie określić swoją sylwetkę i ocenić, co wygląda na niej dobrze.  Porada stylistki to inwestycja w siebie na dobrych kilka lat, która może diametralnie zmienić samopoczucie, a nawet życie kobiety.

 

Nawiązując do tytułu Pani książki, ubrać trzeba nie tylko ciało, ale i duszę…

To absolutna podstawa! Kiedy zaczynam pracę z klientką, bardzo ważna jest sfera psychologiczna. Staram się unikać zleceń tylko i wyłącznie na wspólne zakupy. Metamorfoza zaczyna się od wnikliwego zajrzenia do wnętrza kobiety, oceny, kim i jaka ona jest, co robi na co dzień? Mogę ocenić walory wizualnie przychodzącej do mnie kobiety, określić bez trudu najlepsze dla niej kolory, czy fasony. Jednak nie znając bliżej trybu życia, jakie prowadzi, jej upodobań, trudno będzie bezbłędnie ubrać i wyrazić jej „duszę”, czyli indywidualizm, osobowość. Trudno też będzie dokonać wyboru ubrań, które nie tylko będą się na niej świetnie prezentowały, ale przede wszystkim takich, które pokocha za ich wygodę, funkcjonalność i niepowtarzalność. Do tego potrzeba głębszej, psychologicznej wiedzy.  To właśnie jest ubieranie duszy – wyrażenie bogatego i nietuzinkowego wnętrza za pomocą doskonale dobranych do osobowości i trybu życia ubrań.

 

Czyli strój może być formą terapii. Zakopania starych kompleksów i poczucia się atrakcyjną dzięki zmianom w garderobie?

Jak najbardziej. Wiele moich klientek twierdzi, że szczęśliwa metamorfoza w ich życiu nastąpiła w moim atelier. Przychodzące tu panie nabywają wiedzę, jak wyrażać samą siebie, zyskują świadomość własnych atutów, kwintesencji kobiecości. Uczą się też, jak eksponować swoje piękno, urok osobisty, seksapil, a jak owiać mgiełką tajemnicy to, z czego nie są szczególnie dumne. Wiele praktycznych ćwiczeń i przykładów sprawia, że klientka sama się odmienia, odkrywa samą siebie. To działa jak dieta cud - nagle czujemy się lżejsze, smuklejsze, piękniejsze - po prostu fruwamy. Podobnie jest  metamorfozą stylu, który wyraża naszą osobowość.

 

W kwestii dbałości o ciało, preferuje pani relaksujące zabiegi czy codzienne rutynowe czynności pielęgnacyjne?

Moim zdaniem bardzo ważna jest codzienna dbałość o to, jak wyglądamy. Na dobry wygląd  w przyszłości pracujemy już dziś, każdego dnia - także wtedy, gdy jesteśmy młode! Nie można odpuszczać sobie dbałości o szczegóły: nie chce nam się umyć włosów czy pomalować paznokci… To w końcu przeradza się w złe nawyki i potem upływające lata odciskają swoje bezwzględne piętno, a niekoniecznie musi tak być.

Codzienne zabiegi pielęgnacyjne to kwestia systematycznej pracy - szybko wchodzą nam w nawyk, stają się odruchem bezwarunkowym, który nie pozwoli nam spocząć bez zmycia makijażu i nałożenia kremu, choćbyśmy padały z nóg.

 

Czy w Pani definicji piękna mieszczą się zabiegi medycyny estetycznej?

Oczywiście. Mam zaszczyt być ambasadorką Instytutu Kosmetologii Babiana i potwierdzam, że dostępne tam zabiegi oraz najnowocześniejsza aparatura pomagają utrzymać dobrą kondycję skóry, młody i świeży wygląd na wiele lat. Polecam ten rodzaj medycyny estetycznej, ponieważ jest on nieinwazyjny. Kobieta nie musi pokonywać żadnych barier psychicznych oraz nie ponosi ryzyka, że efekt operacji plastycznej nie sprosta jej oczekiwaniom. Chodzi jedynie o utrzymanie twarzy i całego ciała w doskonałej kondycji, zachowania młodości tak długo, jak to tylko możliwe.

 

Jak kojarzy się Pani słowo ZMIANA?

W moim życiu przeszłam ich wiele. Po najlepszych i najgorszych zmianach, jakie przeżyłam, zdałam sobie sprawę, że wszystko, czego kiedykolwiek się w życiu bałam, a związane było ze zmianą, już minęło. Więc teraz słowo “zmiana” kojarzy mi się tylko i wyłącznie pozytywnie. Człowiek potrzebuje zmian, żeby czuć, że żyje i że się rozwija. Oczywiście każda zmiana wiąże się z obawą nieznanego - ale z mojej perspektywy zmiana jest obietnicą tego, że będzie inaczej, a więc interesująco.

 

Jakaś rada z Pani strony dla Polek, które boją się zmian, pomimo tego, że są niezadowolone ze swojej życiowej sytuacji?

Przede wszystkim doradzałabym podejmowanie decyzji. Bo decyzja to słowo klucz. Od niej wszystko bierze początek, pod warunkiem, że realizujemy ją konsekwentnie. Lepiej jest podjąć nawet złą decyzję niż nie podejmować żadnej, bo wtedy godzimy się na to, że to inni ją za nas podejmą.

 

Miejmy więc odwagę podejmowania decyzji!