Naturopatka, pasjonatka holistycznego podejścia do piękna, ulubienica celebrytek. Nigma Talib swoją pracą udowadnia, że sposób odżywiania bezpośrednio wpływa na stan cery. Zapewne większość lekarzy byłaby skłonna jej przyklasnąć, gdyby nie fakt, że propagatorka naturalnego leczenia winą za niedoskonałości na twarzy nierzadko obarcza gluten.

 

Twarz cukrowa, twarz winna czy twarz glutenowa? Zmiany na skórze twarzy mogą o naszych żywieniowych nawykach powiedzieć więcej, niż byśmy tego chcieli. Alkohol wysusza skórę, dlatego powoduje uwidacznianie się porów skóry, cukier zwiększa ryzyko przedwczesnego pojawiania się zmarszczek na czole, z kolei nabiał – zwłaszcza u osoby nietolerującej laktozy – przyczynia się do powstawania grudek na brodzie oraz cieni i worków pod oczami. Przykre konsekwencje nadużywania pewnych produktów można by mnożyć, pora jednak przejść do sedna. 


Cera glutenowa, czyli jaka?

Gluten – dla wielu codzienność, dla innych utrapienie – od wielu lat jest demonizowany. Tylko czy słusznie? Zdaniem Nigmy Talib – owszem. Jak twierdzi, posiadaczki cery glutenowej zmagają się z opuchniętymi, czerwonymi policzkami, przebarwieniami oraz krostkami na brodzie. Jak wynika z obserwacji Nigmy Talib, sporo korzyści płynących z wyeliminowania glutenu z diety zauważają kobiety cierpiące z powodu trądziku różowatego.

Naturopatka osobom z twarzą w tym typie zaleca więc odstawienie glutenu (m.in. pieczywa pszennego i żytniego, ciastek i makaronu), picie większej ilości wody oraz spożywanie żywności bogatej w błonnik. Po kilku tygodniach kolor skóry powinien być znormalizowany, a kości policzkowe bardziej uwydatnione. Brzmi zachęcająco, ale ile w tym prawdy? Wielu lekarzy ostrzega, że dieta bezglutenowa to wręcz niebezpieczna moda, ponieważ glutenu nie toleruje niewielki odsetek społeczeństwa. Czy zatem wpływa on na cerę jedynie wśród kobiet z nadwrażliwością na to białko?

W Polsce propagatorami mody na bezglutenowe produkty są m.in. Jola Słoma i Mirek Trymbulak, projektanci mody i autorzy wegetariańskiego programu kulinarnego „Atelier Smaku'”, a także książek kucharskich, w tym „Atelier Smaku. 108 potraw bezglutenowej kuchni wegańskiej”. Zapytani o zasadność przekonań Nigmy Talib oraz sprzeciwu lekarzy wobec usilnego unikania glutenu, przyznają, że odbiorcy kuchni bezglutenowej, z jakimi mieli do czynienia, faktycznie zmagali się z podobnymi niedoskonałościami cery.

- Nie chcielibyśmy wypowiadać się z pozycji autorytetu w tej dziedzinie, bo nie jesteśmy w tym temacie uczeni. Jednak przez kilka lat pracy nad bezglutenową kuchnią wegańską Atelier Smaku, oczywiste jest, że spotkaliśmy wielu jej odbiorców, zarówno podczas warsztatów kulinarnych, które organizujemy, a także przy naszym food trucku, gdy dokonywali zakupów. Zauważyliśmy pewne cechy wspólne w wyglądzie cery, która zazwyczaj jest w nie najlepszym stanie. Wszystkie z tych dotyczył problem nietolerancji glutenu i konieczności odstawienia go w swojej diecie. Interpretację jednak zostawiamy lekarzom i kosmetologom.

 

Dieta eliminacyjna to za mało?

Nigma Talib przypuszcza, że niedoskonałości cery i przyspieszone procesy starzenia to efekt problemów z trawieniem pewnych pokarmów, nierozpoznanych nietolerancji lub po prostu nadmiernego spożycia produktów, które w mniejszych ilościach wcale by nam nie zaszkodziły. Nie da się ukryć, że jesteśmy tym, co jemy, ale to, że jedzenie wpływa na stan naszego organizmu nie musi odbijać się wcale na cerze.

- Nierzadko spotykam w swojej codziennej praktyce pacjentki z dobrze znanymi jednostkami chorobowymi, które doskonale leczą się sprawdzonymi lekami. Wcześniej jednak pacjentka stosowała dietę eliminacyjną, która nie dawała rezultatu. Innymi słowy, sami określamy przyczynę objawów, które mamy na skórze wskazując określony składnik pożywienia, podczas gdy jest to znana choroba o całkiem innej etiologii i świetnie leczy się po zastosowaniu odpowiedniego leku. Jeszcze raz podkreślę: jedzenie ma zasadniczy wpływ na nasze zdrowie, ale nie tak często jest elementem patofizjologii chorób skóry, jak to się może wydawać – przekonuje dr Ewa Żabińska, dermatolog z kliniki medycyny estetycznej Czas Kobiety w Krakowie.

Nie można jednak wykluczyć, że spożywanie glutenu bywa przyczyną zmian skórnych. Wszak przejawem nietolerancji tego białka może być choroba Dühringa.

Komentarz eksperta

dr Ewa Żabińska
dr Ewa Żabińska
Jeśli chodzi o gluten jest on odpowiedzialny za występowanie choroby Dühringa, schorzenia o charakterystycznych zmianach grudkowo-pęcherzykowych na skórze, zlokalizowanych najczęściej na łokciach, pośladkach i dolnej części pleców. Zmiany są niezwykle swędzące.

Dr Ewa Żabińska do mody na dietę bezglutenową, jak większość lekarzy, podchodzi sceptycznie. - Ostatnio pojawiły się w literaturze doniesienia o innych schorzeniach dermatologicznych związanych z alergią na gluten. Zjawisko to jest jednak rzadkie i dotyczy niewielkiego procenta populacji. Wymaga ono na pewno dalszych badań, niemniej w świetle aktualnych danych naukowych nie ma żadnego uzasadnienia dla masowego przechodzenia na dietę bezglutenową – tłumaczy.

 

Jakość przede wszystkim

Jak przekonuje dr Ewa Żabińska, diety to religie naszych czasów. - Podobnie jak one układają kodeksy postępowania, określają grzechy i dobre uczynki – mówi. Faktem jest, że jesteśmy tym, co jemy, a jedzenie ma niebagatelny wpływ na pracę naszego organizmu. To jednak nadal nie powód, by ulegać modzie i unikać określonych produktów bez uzasadnienia merytorycznego. Zdaniem dermatologa może to niestety prowadzić do zbyt monotonnego odżywiania.

Dużą wagę powinno się przykładać natomiast do jakości jedzenia. Ta porada, wbrew pozorom, to idealne remedium na problemy z tzw. cerą glutenową. - Wydaje się, że ogólna poprawa samopoczucia po odstawieniu pieczywa może wynikać z niskiej jakości tego ostatniego. Zawarte w nich polepszacze, ogromne ilości drożdży oraz innych niekorzystnych substancji mają fatalny wpływ na nasz organizm. Jedzmy chleb, ale z pewnego źródła – przekonuje nas dr Ewa Żabińska.

Jak widać, wiele wskazuje na to, że klucz do rozwiązania niektórych problemów ze zdrowiem i wyglądem to nie eliminacja wybranych produktów, a sięganie po pożywienie dobrej jakości. Unikając „bylejakości” można ulżyć zarówno swojemu żołądkowi, jak i karcie płatniczej – w końcu im lepiej wyglądamy, tym rzadziej myślimy o kosztownych metodach odmładzania skóry.