Liposukcji poddały się już miliony osób na świecie i zapewne większość z nich traktuje usunięty tłuszcz jako odpady medyczne. Okazuje się jednak, że recykling dopada każdą branżę, także i tę medyczną. Mowa o ponownym wykorzystaniu własnego tłuszczu, a mianowicie – o jego transferze.

 

Tłuszcz nie bez powodu nazywany jest w medycynie estetycznej płynnym złotem. Ma on bowiem moc spulchniającą i odmładzającą, tzn. jest naturalnym wypełniaczem. Jak mówi w rozmowie z redakcją Smart Beauty Guide dr Stephen U. Harris z Long Island, ostatnimi czasy technologia wykorzystywania własnego tłuszczu bardzo się rozwinęła, dzięki czemu komórki tłuszczowe mogą mieć zbawienny wpływ zarówno na modelowanie sylwetki, jak i zwalczanie objawów starzenia.

Transfer tłuszczu następuje po liposukcji, czyli usunięciu tłuszczu z pewnych obszarów ciała, np. brzucha czy ud. Następnie może być wykorzystany w poprawianiu konturu piersi czy policzków. Najwięcej o potędze tego typu zabiegów mówią statystyki Amerykańskiego Stowarzyszenia Estetycznej Chirurgii Plastycznej, które stworzyło nową kategorię – transfer tłuszczu do twarzy. Już w pierwszym roku znalazła się ona w 10-tce najpopularniejszych zabiegów chirurgicznych.

Tłuszcz może być przeszczepiony niemalże wszędzie, jednak najczęściej za jego pomocą poprawia się kontur twarzy i pośladków. Procedura przeznaczona jest szczególnie dla kobiet, które zmagają się z miejscowymi problemami, takimi jak starzejące się kontury twarzy, spłaszczone pośladki czy utrata jędrności piersi. Szczególnie interesująca jest ostatnia opcja, która w pewnych przypadkach może nawet zastąpić klasyczne implanty.

Za pomocą tłuszczu można ujędrnić piersi bez tworzenia sztucznego efektu. Co więcej, jak utrzymuje dr Harris, rozwijająca się procedura przeszczepu tłuszczu znacznie poprawia wyniki zabiegów rekonstrukcji piersi. To może okazać się zbawienne dla wielu kobiet. Zabieg nie zawsze jest jednak możliwy, ponieważ aby wykorzystać własny tłuszcz, najpierw trzeba go skądś pobrać, a to może okazać się problematyczne.

Transfer tłuszczu ma pewne ograniczenia. Otóż ciężko przeprowadzić go u bardzo szczupłej osoby. Aby przeszczepić komórki tłuszczowe, trzeba pobrać je od konkretnego pacjenta. Na przeszkodzie staje więc genetyka, która odgrywa tu dużą rolę. Jak podkreślają specjaliści, nie można być dawcą dla przyjaciółki czy współmałożonka, a jedynym wyjątkiem są transfery tłuszczu u bliźniąt jednojajowych. Czy procedura ewoluuje w przyszłości na tyle, aby mogło się to zmienić? Lepiej na to nie liczyć, chociaż wtedy spełniłyby się marzenia niejednego chirurga plastycznego.