Kiedy kobiety zastanawiają się, jak jeszcze przed rozpoczęciem kolejnego sezonu plażowego pozbyć się rozstępów i cellulitu, mężczyźni marzą raczej o „sześciopaku”. Sławny „kaloryfer” to marzenie niejednego pana, który często – zupełnie niepotrzebnie – odkłada swoje marzenia na bok. Dzisiaj wyrzeźbienie sylwetki jest bowiem o wiele łatwiejsze, ponieważ intensywne ćwiczenia i dietę można wspomóc coraz skuteczniejszymi, ale i mniej inwazyjnymi zabiegami estetycznymi.

 

Jak podaje Amerykańskie Stowarzyszenie Estetycznej Chirurgii Plastycznej, od 1997 roku liczba zabiegów upiększających wśród mężczyzn wzrosła aż o 325 proc. Wśród nich prym wiedzie modelowanie sylwetki mające na celu uzyskanie efektu wyrzeźbionego ćwiczeniami na siłowni brzucha. Efekt lenistwa? Nic bardziej mylnego. Tego typu zabiegi nie są raczej skierowane do panów, którzy aktywności fizycznej unikają jak ognia. Mogą one jednak pomóc mężczyznom, którzy mimo usilnych starań „kaloryfera” na brzuchu jakoś nie mogą się doczekać.

Skąd tak nagły wzrost popularności zabiegu? Dawniej konieczna była inwazyjna liposukcja, która odstraszała każdego, kto boi się bólu i dłuższego okresu rekonwalescencji. Dziś na rynku medycyny estetycznej dostępne są o wiele nowsze technologie, które umożliwiają wyrzeźbienie pewnych obszarów ciała w mniej inwazyjny, a co za tym idzie, i w bezpieczniejszy sposób.


CoolSculpting dla opornych

Od kilku lat mężczyznom, którzy boją się bólu, zaleca się zastosowanie metod wykorzystujących zamrożenie tłuszczu, a więc zabieg przeprowadzony za pomocą urządzenia CoolSculpting. Bazuje on na zjawisku kriolipolizy – tkanka tłuszczowa jest zasysana przez dwa panele chłodzące. Niska temperatura uszkadza komórki tłuszczowe, które następnie są zmetabolizowane przez wątrobę i wydalone. Efekty pojawiają się najwcześniej po dwóch, a najpóźniej po czterech miesięcy, a utrzymują się – w zależności od diety – od sześciu miesięcy wzwyż.

CoolSculpting nie jest jednak propozycją dla zaniedbanych osób, którym wydaje się, że zabiegiem mogą zastąpić intensywne ćwiczenia. Jest to raczej urządzenie wspomagające zdrowy tryb życia. Z pewnością pomoże osobie, która je zdrowo i uprawia sport, a mimo to nie może pozbyć się nadmiaru tkanki tłuszczowej z talii czy boczków. Dzięki odpowiedniemu zastosowaniu głowicy można doprowadzić nie tylko do rozpadu komórek tłuszczowych, ale i do „odsłonięcia” mięśni, które stworzą wymarzony „sześciopak”.

Nie jest to oczywiście jedyny sposób na osiągnięcie upragnionego efektu. W ostatnich latach upowszechnia się bowiem liposukcja ultradźwiękowa, która – przynajmniej w Polsce – pobija popularnością wspomniany CoolSculpting.


Vaser Lipo w akcji

Kolejną, o wiele popularniejszą w Polsce metodą, jest Vaser Lipo służący kształtowaniu sylwetki. Jest to połączenie liposukcji z technologią ultradźwiękową, mające na celu usunięcie nadmiaru tkanki tłuszczowej i nadanie mięśniom pożądanego kształtu. Vaser Lipo zalecane jest raczej osobom zadbanym, które nie unikają ćwiczeń i stosują zdrową dietę, ale wciąż nie mogą odsłonić ukrytych pod warstwą tłuszczu mięśni. Zabieg śmiało można wrzucić do kategorii rzeźbienia sylwetki, a nie – jak przyszło się uważać – jedynie do usuwania zbędnego tłuszczyku.

- Jeszcze do niedawna popularny "sześciopak" na brzuchu, czyli widoczny zarys mięśnia prostego, można było uzyskać wyłącznie dzięki intensywnym i długotrwałym ćwiczeniom na siłowni. Obecnie to się zmieniło. Dzięki liposukcji, a dokładnie liposukcji wspomaganej ultradźwiękami Vaser Lipo, uzyskanie atletycznego wyglądu stało się o wiele łatwiejsze. Nie wszyscy panowie będą się do tego zabiegu kwalifikowali. Najlepszym kandydatem jest osoba, która mimo ćwiczeń na siłowni nie może "odsłonić" mięśni brzucha spod niezbyt grubej warstwy tłuszczu. Dzięki odpowiedniemu wymodelowaniu możemy uwypuklić mięśnie i mocniej zaznaczyć zagłębienia pomiędzy nimi – mówi dr Jakub Brągoszewski, specjalista chirurg z warszawskiej kliniki Skin Clinic.


Atletyczny tors bez bólu i stresu

Vaser Lipo uchodzi za cud techniki. Zabieg przeprowadzony za jego pomocą jest praktycznie bezbolesny, a dzięki ultradźwiękom – także mało inwazyjny. Ultradźwięki obkurczają skórę, czego raczej nie można powiedzieć o tradycyjnej liposukcji. W trakcie zabiegu tłuszcz jest odseparowany od pozostałych tkanek (nerwów czy naczyń krwionośnych), a następnie zamieniany w płynną emulsję, którą bardzo łatwo usunąć. Urządzenie umożliwia nie tylko usunięcie tkanki tłuszczowej, ale i wymodelowanie sylwetki w taki sposób, aby widoczny był wreszcie tzw. „kaloryfer”.

Komentarz eksperta

dr Jakub Brągoszewski
dr Jakub Brągoszewski
Zabieg najczęściej wykonywany jest w połączeniu znieczulenia miejscowego i dożylnego i trwa około trzech godzin. Później zakładane jest specjalne ubranie uciskowe, które należy nosić przez cztery do sześciu tygodni. Mniej więcej po siedmiu dniach należy rozpocząć masaże (wykonywane co 2-3 dni) w połączeniu z ultradźwiękami. Ostateczny efekt zabiegu widoczny jest po 3-4 miesiącach. Aby osiągnąć pożądane efekty najczęściej wystarczy jeden zabieg.

Atletyczny tors, jak widać, nie jest zarezerwowany wyłącznie dla mężczyzn obdarzonych dobrymi genami. Kiedy nawet ostre ćwiczenia zawodzą, można wspomóc się profesjonalnymi zabiegami, które wcale nie są tak inwazyjne, jak mogłoby się wydawać.