Konturowanie twarzy przerobiono już na wszelkie sposoby. Początkowo w ruch szły bronzery, z czasem cała uwaga kobiet podążających za nowymi trendami w makijażu skupiła się na rozświetlaczach. Było kwestią czasu, aż obsesja na punkcie modelowania twarzy odbije się na trendach w medycynie estetycznej.



Już od dłuższego czasu mówi się, że na preferencje osób, a szczególnie kobiet z tzw. pokolenia millenialsów wpływają trendy lansowane w serwisach społecznościowych, a więc np. moda na konturowanie twarzy. Zdaje się, że zaowocowała ona nie tylko rosnącą popularnością korekty nosa, ale i liposukcji policzków. Operacja, choć jej przebieg sprawia, że postrzega się ją w kategoriach raczej prostych procedur, nie należy jednak do najbezpieczniejszych rozwiązań.


Patent na chomicze policzki

Jeszcze dwa lata temu trwały gorące dyskusje na temat wpływu serwisów społecznościowych na popularność zabiegów z zakresu medycyny i chirurgii estetycznej. Od co najmniej kilku miesięcy coraz głośniej mówi się o tym, że wszystko zaszło dalej niż powinno. Jak się okazuje, lansowane w serwisach typu Instagram konturowanie twarzy znalazło swoje odpowiedniki w gabinetach medycyny estetycznej. Młode kobiety w wieku 18-35 lat interesują się nie tylko niechirurgiczną korektą nosa, ale nawet liposukcją policzków. W serwisie RealSelf zainteresowanie tym drugim zabiegiem w ciągu roku wzrosło aż o 44 proc.

Liposukcja policzków jest jednak mało znaną procedurą. Najczęściej decydują się na nią osoby z tzw. wypchanymi, chomiczymi policzkami. Efekty operacji ciężko odwrócić – a skoro zabieg jest nieodwracalny, mało kto się na niego decyduje. Zainteresowanie zabiegiem jest jednak wyraźne. Świadczy o tym chociażby oferta wybranych klinik chirurgii plastycznej, gdzie proponuje się zabiegi mające poprawić kontury i proporcje twarzy. W przypadku policzków mówi się o wycięciu poduszek tłuszczowych, tj. poduszek Bichata, które wymaga nacięć wewnątrz jamy ustnej. W efekcie kości policzkowe stają się bardziej zarysowane, a twarz wyszczuplona.

 

Liposukcja policzków – operacja dla zdesperowanych?

Operacja trwa poniżej godziny i wykonywana jest w znieczuleniu miejscowym. Brzmi banalnie, ale to tylko pozory. Zabieg zaleca się przeprowadzać wyłącznie u osób powyżej 25. roku życia i to tylko jeśli są ku temu medyczne przesłanki. Niestety w przyszłości może się zdarzyć, że kiedy wskutek starzenia się zaniknie tkanka tłuszczowa, policzki będą „zdobić” nieestetyczne zagłębienia. Nie zmienia to faktu, że operacja zyskała popularność w Stanach Zjednoczonych, gdzie mocno uwydatnione kości policzkowe są uważane za bardzo atrakcyjne. W Polsce wykonuje się ją raczej rzadko, nie tylko ze względu na nieco inny kanon piękna, ale także z uwagi na kwestie bezpieczeństwa.

Komentarz eksperta

dr Waldemar Weiss
dr Waldemar Weiss
Jest to bardzo niebezpieczna, a przez to stosunkowo rzadko wykorzystywana, metoda odsysania tłuszczu z policzków. Jej niebezpieczeństwo polega na tym, że twarz jest obszarem ciała, wyjątkowo złożonym i bardzo unerwionym. W wyniku jej operowania można uszkodzić nerwy lub naczynia, a zmiany są wtedy bardzo trudne do naprawienia. Dodając do tego dość niepewne efekty estetyczne takiej operacji, jak nierówności i asymetria (podkreślam, jeśli mówimy akurat o tej części ciała), otrzymujemy zabieg wykonywany naprawdę rzadko.


Liposukcja policzków, jak widać, jest zabiegiem ryzykownym. O ile wszystko pójdzie zgodnie z planem, uzyskamy efekt wyszczuplonej twarzy i wyeksponowanych kości policzkowych. Trwałe „konturowanie” twarzy może jednak obrócić się przeciwko nam, zwłaszcza jeśli przypomnimy sobie o możliwych skutkach ubocznych, takich jak chociażby drętwienie twarzy, zatory tłuszczowe czy asymetria.