Nietypowych modyfikacji ciała z pewnością nie dałoby się policzyć na palcach u ręki i wiele wskazuje na to, że kolejne miesiące przynoszą następne zaskakujące trendy. W klinikach chirurgii plastycznej rosnącym zainteresowaniem cieszy się nie tylko tworzenie dołeczków w policzkach, ale i powiększanie łydek.

 

Od momentu publikacji poświęconej tego typu operacji w „Aesthetic Surgery Journal” zabieg stał się jeszcze popularniejszy. Przeszczep tłuszczu jest wykorzystywany przez chirurgów plastycznych od wielu lat, jednak do niedawna nie był regularnie używany do powiększania łydek. Jak podaje serwis Allure, to się jednak zmieniło. James Vogel, profesor chirurgii plastycznej z Johns Hopkins School of Medicine, utrzymuje, że wielu ludzi jest świadomych wyglądu dolnej części nóg i jego badania pomogły sprawić, że procedura stała się powszechnie znana.

Wcześniej tradycyjną metodą powiększania łydek były implanty, jednak transfer tłuszczu jest zdecydowanie mniej inwazyjny. Organizm nie odrzuca obcego ciała, blizny są mniejsze, operacja precyzyjniejsza, a efekty znacznie bardziej naturalne. Lekarz przeprowadza najpierw liposukcję, by usunąć niechciany tłuszcz z określonych obszarów ciała (np. z fałdów brzusznych lub ud), a następnie (po frakcjonowaniu) przeszczepia go we wskazane miejsce, czyli w tym przypadku – w łydki.

- Pacjenci mogą oczekiwać naturalnie wyglądających łydek, które sprawiają wrażenie bardziej umięśnionych i kształtnych – mówi James Vogel, chirurg plastyczny z Baltimore.

Choć twierdzi on, że tego typu procedura poprawia samoocenę, nie da się oprzeć wrażeniu, że niebagatelny wpływ na rosnący trend mają także fitnessowe inspiracje. Umięśnione łydki są wszak domeną biegaczy czy amatorów górskich wędrówek, nic więc dziwnego, że niektórych może kusić, by bez większego wysiłku wyszczuplić brzuch i „umasywnić” łydki jednocześnie.